26 września rusza trzeci proces Czesława Kiszczaka. Szef MSW z lat 80. jest oskarżony o przyczynienie się do śmierci 9 górników, którzy zginęli w wyniku pacyfikacji kopalni „Wujek” w 1981 roku.

Lekarze orzekli, że stan zdrowia 81-letniego Kiszczaka pozwala mu brać udział w rozprawach, ale nie dłużej, niż przez 3 godziny dziennie.

Akt oskarżenia mówi, że Kiszczak „sprowadził powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi”, gdy 13 grudnia 1981 roku wysłał tajny szyfrogram do jednostek milicji, które miały pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Prokuratura twierdzi, że bezprawnie przekazał dowódcom poszczególnych oddziałów MO swoje uprawnienia do wydania nakazu użycia broni. Na tej podstawie 15 i 16 grudnia 1981 roku milicjanci strzelali do górników kopalni „Manifest Lipcowy” i „Wujek”.

Kiszczak, który odpowiada przed sądem z wolnej stopy, twierdzi zaś, że jest niewinny, i że zakazał użycia broni. Grozi mu od 2 do 10 lat więzienia.

Proces byłego szefa MSW rozpoczął się jesienią 1994 roku. Warszawski sąd już dwa razy wydawał wyroki w tej sprawie: w 1996 roku uniewinnił Kiszczaka, zaś w 2004 roku skazał go na 2 lata więzienia w zawieszeniu. Oba orzeczenia uchylił sąd II instancji.

W maju Kiszczak usłyszał kolejne zarzuty – tym razem pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej z Katowic sięgnął do samego faktu wprowadzenia stanu wojennego i postawił mu zarzut udziału w „zorganizowanym związku przestępczym o charakterze zbrojnym”. Chodzi tu o Wojskową Radę Ocalenia Narodowego. Kiszczakowi grozi za to do 5 lat więzienia.

Swoją drogą przed Sądem Okręgowym w Katowicach już po raz trzeci toczy się proces 17 milicjantów, oskarżonych o strzelanie do górników w obu kopalniach. Dwa poprzednie wyroki – uniewinnienie i umorzenie postępowania – uchylił katowicki sąd apelacyjny.