Komendant wojewódzki milicji w Katowicach płk Jerzy Gruba miał prosić szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka o użycie broni w kopalni "Wujek". Ten miał odmówić i nakazać wycofanie milicji z kopalni – stwierdził przed katowickim sądem gen. Wojciech Jaruzelski.

Były szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, premier i I sekretarz KC PZPR jest świadkiem w procesie w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń na początku stanu wojennego. Zginęło wtedy 9 górników z "Wujka", a kilkudziesięciu robotników zostało rannych.

Informacja o tym, że w kopalni "Wujek" są ofiary śmiertelne była dla mnie szokująca - powiedział gen. Jaruzelski. Jak zeznał, o tragedii dowiedział się w czasie posiedzenia tzw. Dyrektoriatu (w skład którego wchodzili przedstawiciele rządu, KC PZPR, wojska i MSW) od gen. Kiszczaka. Ten zaś miał się dowiedzieć o użyciu broni w rozmowie telefonicznej z Grubą.

Jaruzelski jest kolejnym wysokim rangą przedstawicielem władz PRL zeznającym w tym procesie. Pod koniec września sąd przesłuchiwał gen. Kiszczaka. Powtórzył on, że nie zgodził się na użycie broni w czasie pacyfikacji kopalni "Wujek". Proces milicjantów, oskarżonych o strzelanie do górników toczy się przed Sądem Okręgowym w Katowicach już po raz trzeci; dwa pierwsze wyroki uchylił sąd apelacyjny. Na ławie oskarżonych zasiada 17 osób.