Od kilku tygodni pędzą po polskich drogach, wożąc prowadzących kampanię partyjnych liderów. Autokary, którym nadano dziwaczne nazwy starają się dotrzeć do niemal każdego wyborcy. Jest Szydłobus Beaty Szydło, Ewa-vany premier Kopacz, "Czerwony Autobus" Barbary Nowackiej i R-Bus Ryszarda Petru. Przyjrzeliśmy się tym szczególnym wehikułom. Oto ranking tego, który z nich jest najokazalszy, a który najtańszy.

Absolutnie największy jest - zwany nieco złośliwie acz celnie,zważywszy nie tylko jego wygląd - Czerwony Autobus liderki Zjednoczonej Lewicy. Długi na ponad 13 metrów,  3-osiowy belgijski autokar marki Van Hool, którym porusza się Barbara Nowacka może zabrać 59 pasażerów. Z ponad 11-litrowym 410-konnym silnikiem - nie ma sobie równych.


Niewiele gorzej wypada przy nim R-Bus - pojazd Ryszarda Petru, czyli 12-metrowy, unikalny na polskich drogach, najcięższy ze wszystkich (18 ton) Mercedes Travego - z ponad 10-litrowym silnikiem o mocy 420 koni mechanicznych. Oba giganty są też najszersze spośród wyborczych pojazdów - mierzą 2, 55 m wszerz.

Na ich tle 15-letni i mający na liczniku ponad milion kilometrów Szydłobus, czyli ponad 11-metrowy, szeroki na 2,5 metra Autosan A1012 znany tez jako "Orzeł" (Eagle) z pojemnością 49 pasażerów może wypadać blado. Choć przy 17,5 tony wagi i ledwo 250-konnym silniku pali 20 litrów na setkę - to i tak mniej niż Van Hool Nowackiej, któremu zdarza się zużywać i 26 litrów paliwa na 100 km.

Schemat używania 50-60 osobowych smoków łamią w polskiej kampanii wyborczej 20-osobowe Ewa-vany pani premier. Tak naprawdę to przedłużone do 7,5 metra Mercedesy Sprintery z 3-litrowymi, 190-konnymi silnikami. Palą po 10-12 litrów na setkę. Niby oszczędnie, ale Ewa-vanów osiem, co podnosi koszty ich używania przez sztab PO.

Wnioski, wynikające z zestawienia dla wielu nie są zaskakujące; najdroższe okazują się podróże rządzących i lewicy, najtańsze - Nowoczesnej i PiS. Pod rozwagę wyborców.

(abs)