"To niewyobrażalne, by w Polsce zmieniać prawo pod namową głowy jakiegokolwiek innego państwa" - komentują ukraiński apel Bronisława Komorowskiego posłowie opozycji. Prezydent ogłosił, że chciałby, aby władze w Kijowie zmieniły "anachroniczne prawo, które umożliwia karanie za decyzje polityczne na podstawie prawa karnego".

Posłowie opozycji, a zarazem byli urzędnicy w Kancelarii Prezydenta - z którymi rozmawiał nasz dziennikarz Tomasz Skory - nie przypominają sobie podobnej inicjatywy; by głowa jednego państwa namawiała do zmiany prawa inny kraj.

Można apelować o to, aby przestrzegać prawa - zaznaczają. Wydaje mi się, że apel o zmianę konkretnych przepisów w kodeksie karnym ukraińskim, to zbyt daleko posunięta inicjatywa. Pan prezydent poszedł za daleko - mówi Jacek Sasin.

Andrzej Duda, prawnik, uściśla: Kompetencje prezydenta RP kończą się w jej granicach. Najgorszą sytuacją będzie, jeżeli obywatele i władze Ukrainy potraktują ten głos prezydenta Komorowskiego, jako swoiste pouczanie. Wtedy na pewno nie będzie to dobrze przyjęte.

Apel Bronisława Komorowskiego może więc przynieść więcej szkód niż pożytku stosunkom z Ukrainą.

Komorowski apeluje do Ukrainy o zmianę prawa

Prezydent Bronisław Komorowski wystąpił z apelem do wszystkim sił politycznych na Ukrainie o zmiany w tamtejszym prawie, by wyeliminować anachroniczne przepisy dot. karania za działalność polityczną w oparciu o prawo karne. Jednocześnie po raz kolejny opowiedział się przeciwko bojkotowi Ukrainy i ME-2012 w tym kraju.

Zwracam się do władz ukraińskich, do wszystkich ukraińskich sił politycznych - i tych rządzących, i tych będących w opozycji, także do zaplecza politycznego pani Julii Tymoszenko - zwracam się z sugestią, apelem, podyktowanym utrzymaniem europejskiej szansy dla Ukrainy, o podjęcie działań zmierzających do wyeliminowania, jak najszybszego wyeliminowania tych przepisów z ukraińskiego prawa, a złej praktyki - z ukraińskiego życia politycznego. Przepisy te, rodem z poprzedniego ustroju, niezmienione do dzisiaj przez ukraińskich demokratów są źródłem złych pokus i złych decyzji - to fragment apelu jaki prezydent Komorowski wygłosił dziś z Belwederu. Adresatem apelu był przede wszystkim rząd w Kijowie.

Ponadto Prezydent Komorowski - jak to określił - "w sposób jednoznaczny" opowiada się przeciwko bojkotowi Ukrainy i przeciwko bojkotowi rozgrywek Euro 2012 w tym kraju. Jak mówił, polityczna batalia nie może popsuć polsko-ukraińskiego święta sportowego. Pragnę w sposób jednoznaczny opowiedzieć się przeciwko bojkotowi Ukrainy i przeciwko bojkotowi rozgrywek Euro2012 na Ukrainie. Jesteśmy przecież współorganizatorami i współgospodarzami tych mistrzostw - oświadczył Komorowski.

Prezydent Komorowski jako jeden z nielicznych przywódców europejskich wybierał się na szczyt państw Europy Środkowo-Wschodniej w Jałcie. Na miejscu chciał rozmawiać o zmianach w przepisach ukraińskiego prawa, które pozwala na karanie byłych szefów rządów. Szczyt ostatecznie odwołano i dlatego Komorowski wygłosił swój apel w Warszawie.

Europejscy politycy zbojkotują Euro na Ukrainie?

W tygodniku "Der Spiegel" napisano, że kanclerz Merkel rozważa rezygnację z obecności na meczach reprezentacji Niemiec, jeśli sytuacja odbywającej karę siedmiu lat więzienia byłej premier Tymoszenko się nie poprawi. Podjęcie ostatecznej decyzji ma nastąpić na krótko przed rozpoczęciem turnieju. Także przedstawicielstwo UE w Kijowie poinformowało, że wszyscy unijni komisarze podzielają stanowisko szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, i tak jak on nie przyjadą na imprezy związane z Euro 2012 na Ukrainie.

O polityczny bojkot mistrzostw Europy na Ukrainie apeluje także do polskiego rządu prezes Prawa i Sprawiedliwości. Wezwanie Jarosława Kaczyńskiego ostro skrytykował premier Donald Tusk, nazywając prośbę o bojkot samobójem. Jednocześnie zasugerował politykom powściągliwość w uczestniczeniu w ukraińskiej części mistrzostw. Przestrzegam przed nadgorliwością jeśli chodzi o obecność na uroczystościach oficjalnych - stwierdził.