Dolnośląska policja opublikowała zapis monitoringu z autobusu w Jeleniej Górze, w którym wczoraj doszło do zatrzymania i wyprowadzenia siłą z pojazdu 35-latka. Mężczyzna został skuty kajdankami na oczach dzieci. Funkcjonariusze tłumaczą się z interwencji i publikują zapisy monitoringu "przedstawiające to, co działo się przed zatrzymaniem przez policjantów".

Do zdarzenia doszło wczoraj wieczorem, ok. godz. 21:00, na ul. Wojska Polskiego. Funkcjonariusze interweniowali, ponieważ 35-latek nie chciał wyjść z elektryczną hulajnogą z autobusu miejskiego

Do internetu trafił film przedstawiający fragment zdarzenia, na którym widać, jak mężczyzna jest obezwładniany przez dwóch policjantów, a następnie, już na przystanku autobusowym - kładziony na ziemię i skuwany kajdankami. Świadkami zdarzenia są dzieci - dwie córki mężczyzny i koleżanki jednej z nich. Na nagraniu słychać, jak dzieci protestują. Słychać ich przeraźliwy krzyk i rozpaczliwy płacz.

Policja tłumaczy się z interwencji i twierdzi, że mężczyzna "pomimo próśb kierowcy i policjantów nie stosował się do regulaminu przewoźnika oraz był poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu, a ponadto znieważył interweniujących funkcjonariuszy oraz groźbą próbował zmusić ich do odstąpienia od wykonywania czynności". 

Słuszność interwencji policji mają potwierdzać zapisy monitoringu przedstawiające to, co działo się przed zatrzymaniem. Policja opublikowała nagranie, komentując, że z monitoringu wynika, iż policjanci prowadzili z 35-latkiem blisko dziewięciominutową rozmowę. Wobec jej bezskuteczności, mężczyzna został siłowo wyprowadzony z autobusu - komentuje policja. Do dziewczynek podeszli kolejni funkcjonariusze, prowadzili z nimi rozmowę, uspokajali, do czasu przybycia na miejsce ich mamy - czytamy na stronie policji. 

Dodano, że na zarejestrowanym przez kamery monitoringu obrazie widać, jak "35-latek siłowo otwiera drzwi autobusu na przystanku, wypuszczając dzieci na zakupy". 

Funkcjonariusze twierdzą, że od mężczyzny "wyraźnie było czuć woń alkoholu".

Policjanci ponownie poinformowali go o tym, że może kontynuować podróż bez hulajnogi bądź z nią wysiąść. Ponadto w trakcie czynności okazało się również, że mężczyzna był poszukiwany. Funkcjonariusze polecili mu, aby wysiadł z autobusu w związku z faktem łamania regulaminu przewoźnika, jak również w związku z koniecznością wykonania czynności odnośnie ustalenia jego miejsca pobytu. 35-latek jednak nie reagował na żadne polecenia, wobec tego funkcjonariusze zmuszeni byli użyć środków przymusu bezpośredniego i wyprowadzić go z autobusu - relacjonują funkcjonariusze. 

Policja twierdzi, że w trakcie przewozu do komisariatu "mężczyzna był wulgarny, agresywny, wyzywał funkcjonariuszy".

35-latek trafił do policyjnego aresztu. Przedstawiono mu zarzuty, a prokurator zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji.

Policja dodaje, że kilka godzin przed zatrzymaniem 35-latka "te same, towarzyszące mu - dzieci chcąc podróżować autobusem z hulajnogą elektryczną - zostały poproszone przez kierowcę o jego opuszczenie, co uczyniły". Jak czytamy jednak w wyjaśnieniach na stronie policji, po kilku godzinach dzieci "pojawiły się w autobusie z zatrzymanym później mężczyzną oraz elektryczną hulajnogą".

Posłowie KO chcą wyjaśnień od Komendanta Głównego Policji

Interwencja policji wzbudziła wiele kontrowersji - wśród internautów, ale także wśród polityków. 

Będziemy domagać się wyjaśnień od Komendanta Głównego Policji ws. brutalnego zatrzymania mężczyzny w Jeleniej Górze oraz wyciągnięcia konsekwencji wobec policjantów - oświadczyli dziś w Sejmie posłowie Koalicji Obywatelskiej.

Poseł KO Robert Kropiwnicki ocenił na konferencji prasowej w Sejmie, że interwencja policjantów była brutalna i nieproporcjonalna do zagrożenia. To jest absolutnie niedopuszczalne i nieproporcjonalne zachowanie policji. To się wpisuje w dramatyczny serial brutalizacji polskiej policji i działań absolutnie liczących na bezkarność, na to, że będzie przyzwolenie na nadmiernie używanie siły przez policję w stosunku do obywateli - powiedział Kropiwnicki.

Według niego zdarzenie w Jeleniej Górze pokazuje "jak bardzo polska policja idzie na brutalność i na walkę z polskim społeczeństwem". Będziemy kategorycznie domagali się wyjaśnień od Komendanta Głównego Policji, żeby opisał całą tę sytuację i wyciągnął konsekwencje w stosunku do wszystkich funkcjonariuszy policji, którzy zachowują się nieproporcjonalnie i nieadekwatnie do sytuacji - zapowiedział poseł.

Poseł KO, b. szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz dodał, że policja jest narzędziem państwa. To nie policja ponosi odpowiedzialność za taką czy za inną zmianę, tę odpowiedzialność zawsze ponoszą rządzący. Ta policja ma nad sobą przełożonych, to są ministrowie rządu PiS - podkreślił Sienkiewicz.

Dodał, że przy konieczności zatrzymania rodzica, który opiekuje się małoletnimi dziećmi, nie wolno ich narażać na szok i przerażenie. Naruszono najistotniejsze prawo dziecka, na oczach dzieci wyrządzono krzywdę ich ojcu, to są standardy absolutnie niedopuszczalne - powiedział Sienkiewicz.

Jak zauważył, policja ma rozbudowane możliwości działania w takich sytuacjach, przede wszystkim chodzi o proces negocjacyjny i odpowiednie zaaranżowanie zatrzymania, tak by nie narażać dzieci. To, że nikt o tym nie pomyślał, że ten incydent był tak bezwzględnie zrealizowany świadczy o tym, że w Polsce jest przesuwana granica brutalności policji od lat i takie incydenty będą się coraz częściej zdarzać. To jest kwestia polityki i przyzwolenia politycznych nadzorców policji - zaznaczył poseł KO.

Sprawę skomentował były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego - Paweł Wojtunik. Kiedyś, w czasach CBŚ, nawet największych bandytów nie zatrzymywaliśmy przy dzieciach! Właśnie z uwagi na dobro niewinnych dzieci i ryzyko późniejszej traumy. Niezależnie od powodu tego zatrzymania polska policja znowu przegrała... - napisał na Twitterze.