Policja i prokuratura ustalają w jaki sposób zginęła trzymiesięczna dziewczynka. Znaleziono ją w jednym z mieszkań w centrum Łodzi. Na razie zatrzymano 19-letnią matkę i 26-letniego ojca dziecka.


Rano pogotowie ratunkowe zostało powiadomione przez jednego z rodziców o śmierci malucha. Na twarzy dziewczynki ujawniono widoczne zasinienia. Na miejsce wezwano policję i prokuratora. Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną śmierci dziecka. Obecnie w mieszkaniu trwają oględziny - powiedział rzecznik prokuratury w Łodzi Krzysztof Kopania. Zatrzymani zostali rodzice dziecka - 19-letnia matka i jej 26-letni partner. 

Nie wiadomo, co spowodowało śmierć malucha. Żeby to wyjaśnić musi zostać przeprowadzona sekcja zwłok. 

Kolejne, pobite dziecko?

Dziś policjanci z Łodzi zatrzymali partnera matki małego Wiktora. Dziecko zmarło w ostatni czwartek. Powodem był rozległy krwiak mózgu. W sobotę zarzuty w tej sprawie usłyszała 34-letnia matka dziecka oraz sąsiad, który się nim opiekował. Śledczy ustalili również, że nie są to jedyne osoby, które mogły znęcać się nad dzieckiem. Na jego ciele były ślady bicia, które mogły pochodzić sprzed co najmniej kilku dni. Zatrzymany 32-letni konkubent kobiety ma zostać przesłuchany dziś, lub jutro. Ukrywał się na obrzeżach Łodzi. Mieszkał w pomieszczeniach gospodarczych, które właściciel udostępnił mu w zamian za pracę. Zdawał sobie sprawę z tego, że jest poszukiwany. Zbierał wycinki z gazet z artykułami poświęconymi tej tragedii. Funkcjonariusze dotarli do niego w ostatnim momencie, bo mężczyzna był już spakowany - powiedziała  rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka. Jak wynika z ustaleń śledczych, dziecko mogło być bite również przez tego mężczyznę.

Matka i opiekun z zarzutami

Wczoraj sąd aresztował 34-letnią matkę dziecka Agnieszkę Sz. i jej znajomego 27-letniego Adama M. Jest on podejrzany o pobicie dziecka ze skutkiem śmiertelnym. Matka usłyszała zarzut nieudzielenia dziecku pomocy. 27-latkowi grozi kara do 12 lat, a kobiecie - do pięciu lat więzienia.

O śmierci trzylatka w mieszkaniu przy ul. Grabowej w Łodzi, w ostatni czwartek, zawiadomił pogotowie Adam M. To on przez ostatnią dobę opiekował się dzieckiem. Jak twierdził, zasnął, a kiedy się obudził, dziecko nie dawało oznak życia. 27-latek był trzeźwy. Matka chłopca wyszła z domu w środę po południu, twierdząc, że idzie do pracy. Wiktora zostawiła pod opieką sąsiada. Pojawiła się w mieszkaniu dopiero w momencie, kiedy byli w nim już policjanci i prokurator. Według śledczych kobieta była prawdopodobnie pod wpływem narkotyków. Chłopiec był od kilku dni przeziębiony i podawano mu leki, które zostały zabezpieczone.