Likwidacji szkoły w Dąbkach nie będzie. Wójt gminy Darłowo, który zapowiadał, że szkołę zamknie za wszelką cenę, nagle zmienił zdanie. Placówka zasłynęła w całej Polsce z powodu głodówki, jaką matki prowadziły w proteście przeciwko zamiarom wójta.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie miał rozpatrzyć skargę wójta na decyzje wojewody. W maju wojewoda orzekł, że szkoły w Dąbkach nie można zlikwidować, bo byłoby to niezgodne z prawem. Tymczasem wczoraj, późnym popołudniem do sądu dotarło pismo z Urzędu Gminy w Darłowie. Wójt Franciszek Kupracz oświadczył w nim, że wycofuje skargę na postanowienie wojewody. Jak napisał, w sytuacji gdy w Dąbkach normalnie rozpoczął się rok szkolny, likwidowanie szkoły nie ma sensu, ze względu na... dobro dzieci.

Na sali sądowej nie było nikogo z darłowskiego Urzędu Gminy, mimo że sekretarka wójta poinformowała naszą reporterkę, że pojechał on do sądu do Szczecina. Właśnie na rozprawę w sprawie Dąbek.

Decyzja wójta zaskoczyła wszystkich - i broniących szkoły rodziców z Dąbek, i reprezentującego wojewodę prawnika. To niepoważne ze strony wójta ­- ocenił po rozprawie. To marnowanie czasu i pieniędzy.

Bitwa o szkołę trwała od stycznia, kiedy rodzice ponad 200 uczniów dowiedzieli się, że Zespół Szkół w Dąbkach zostanie zlikwidowany. Władze gminy tłumaczyły tę decyzję niżem demograficznym i zbyt wysokimi wydatkami na oświatę.

Głodówka w obronie szkoły trwała od 5 do 26 kwietnia. Matki zdecydowały o jej zaprzestaniu, kiedy ta forma nacisku nie przyniosła żadnego efektu. Od 2 września w Dąbkach nie ma już Zespołu Szkół. W tym samym budynku działa podstawówka i gimnazjum. Od wczoraj szkołę kontroluje kuratorium. Według rodziców, szkoła nie jest przygotowana do odbywania tam zajęć, a dzieci w klasach siedzą nie na krzesełkach, a na ławkach gimnastycznych.