Zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym usłyszał dzisiaj kierowca samochodu, który w poniedziałek wieczorem potrącił trzy osoby na oznakowanym przejściu dla pieszych w Mikołowie (Śląskie). Ranny w tym wypadku 20-letni mężczyzna leży w szpitalu. Mieszkańcy pobliskiego osiedla mówią krótko: "To bardzo niebezpieczne przejście".

Cała trójka była na przejściu, kiedy doszło do potrącenia. Według ustaleń prokuratury, nie można mówić o tym, że piesi wtargnęli na jezdnię.

Przejście znajduje się w niewielkim zagłębieniu. Nadjeżdżające z obu stron samochody jadąc z góry nabierają prędkości. Jest tam ograniczenie do 70 km/h, ale zdaniem okolicznych mieszkańców kierowcy jeżdżą znacznie szybciej.

Kusi szeroka, dwupasmowa droga z pasem zieleni biegnącym przez środek i to, że tuż przy samej drodze nie ma domów. Są za to drzewa i gęste krzaki, które znacznie ograniczają widoczność, zwłaszcza gdy jest ciemno. Droga jest oświetlona, ale nad samym przejściem nie ma latarni albo pulsującego i widocznego z daleka pomarańczowego światła.

Boimy się przechodzić w tym miejscu przez drogę, dlatego wybieramy inne przejście - mówią reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi dwie nastoletnie mieszkanki Mikołowa.

Czasem któryś z kierowców się zatrzyma, ale to raczej wyjątki. Żeby przejść na drugą stronę, trzeba wykorzystywać chwilę, kiedy samochody stoją na pobliskim skrzyżowaniu i wtedy choć przez moment nic nie jedzie - dodaje młody mężczyzna.

W ubiegłym roku na drogach w Śląskiem zginęło 99 pieszych. W tym roku ponad 60 osób. Ale, zdaniem policji, od lat najgorszy pod względem wypadków jest grudzień.

Niestety, spora część potrąceń pieszych ma miejsce na oznakowanych przejściach, czyli tam, gdzie - przynajmniej teoretycznie - powinno być najbezpieczniej.

(e)