Szef Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke spotkał się dziś z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem, by wytłumaczyć mu użycie podczas debaty w europarlamencie słowa "negroes", czyli "Murzyni". Rozmowa nie doprowadziła do wyjaśnienia sprawy, dlatego Polak do piątku musi złożyć wyjaśnienia na piśmie.

Towarzysz Schulz wezwał mnie na dywanik, usiłowałem mu wyjaśnić, że nazwanie Murzyna czarnym człowiekiem jest obraźliwe, natomiast nazwanie Murzyna Murzynem nie jest obraźliwe. On nie całkiem mógł zrozumieć, w końcu poprosił mnie o wyjaśnienia po polsku - mówił po dzisiejszym spotkaniu polityk Nowej Prawicy. Zapewniał, że nie użył słowa "niggers", które jest uznawane za obraźliwe, tylko "negroes", a cała sprawa jest nieporozumieniem językowym. Podkreślał, że w rozmowie z szefem PE powoływał się na twórczość Marka Twaina, który w swoich książkach używa określenia "negro", czy twórczość Johna Lennona, autora piosenki "Woman Is the Nigger of the World". Nie będę używał poprawnej nowomowy i będę nazywał Murzyna Murzynem - podkreślał.

W lipcu na sesji Parlamentu Europejskiego poświęconej bezrobociu młodzieży w Europie Janusz Korwin-Mikke powiedział, że "mamy 20 milionów (bezrobotnych) Europejczyków, którzy są czarnuchami (Murzynami - w zależności od tłumaczenia) Europy". Schulz od razu zapowiedział, że wyciągnie konsekwencje wobec polskiego europosła w związku z użyciem przez niego "obraźliwego i rasistowskiego" określenia podczas debaty.

(mn)