In vitro nie tylko dla małżeństw, nie więcej niż sześć zapłodnionych komórek jajowych - takie są założenia przyjętego dziś rządowego projektu ustawy o leczeniu niepłodności. Został om przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia.

Z procedury in vitro będą mogły korzystać osoby w związkach małżeńskich oraz osoby we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem. Możliwe ma być też między innymi anonimowe dawstwo zarodków.

Proponowane przepisy ograniczają możliwość tworzenia nadliczbowych zarodków - zapłodnionych będzie mogło być nie więcej niż sześć komórek jajowych (wcześniejsza wersja projektu mówiła o ośmiu). Większą liczbę komórek jajowych będzie można zapłodnić, gdy kobieta ukończy 35 lat lub gdy będą ku temu wskazania, na przykład współistniejąca z niepłodnością choroba i wcześniejsze dwukrotne nieskuteczne leczenie metodą zapłodnienia pozaustrojowego.

"Chcieliśmy moralnego kompromisu"

Staraliśmy się stworzyć uczciwy, moralny kompromis - mówił minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Jak zapewnił, w regulacji określono między innymi procedury zapewniające bezpieczeństwo rodziców, dzieci i zarodków. Problem niepłodności staje się problemem cywilizacyjnym i dotyka 10-15 procent populacji. W ustawie opisaliśmy sposoby walki z niepłodnością, opisaliśmy, w jaki sposób należy niepłodność diagnozować, w jaki sposób należy niepłodność leczyć - wszystkimi dostępnymi metodami: hormonalnie, chirurgicznie, ale także metodą in vitro - tłumaczył minister. Arłukowicz podkreślił też, że kluczową zasadą, którą kierowali się autorzy ustawy, było zapewnienie "bezpieczeństwa procedury leczenia niepłodności w każdym wymiarze".


Minister przybliżył też zapisy przyjętego projektu. Poinformował między innymi, że zakłada on powstanie w Polsce kompleksowych ośrodków leczenia niepłodności. Będą one musiały spełnić kilka warunków, będą certyfikowane przez ministra zdrowia - powiedział. Dodał, że placówka będzie mogła zostać ośrodkiem leczenia niepłodności, jeśli spełni warunki "pełnej, kompleksowej diagnostyki i leczenia niepłodności". Każdy ośrodek, który będzie się zajmował procedurą in vitro, będzie musiał mieć specjalne pozwolenie wydawane przez Ministerstwo Zdrowia. Każdy bank komórek także będzie certyfikowany przez ministra zdrowia. Ministerstwo Zdrowia będzie prowadziło systemowe i systematyczne kontrole wszystkich ośrodków zajmujących się zarówno procedurą in vitro jak i leczeniem niepłodności - dodał.

"Projekt nierówno traktuje małżeństwa i nieformalne związki"

Dobrze, że projekt ustawy o in vitro szczegółowo reguluje tę procedurę, ale niestety nierówno traktuje on małżeństwa i związki nieformalne. Wprowadza też niesłuszne zakazy na przykład klonowania terapeutycznego - uważa profesor Piotr Stępień z Instytutu Genetyki i Biotechnologii UW i IBB Polskiej Akademii Nauk. Ocenił, że projekt jest dobry, bo zezwala na procedurę in vitro i szczegółowo ją reguluje. Zastrzegł jednak, że ma do niego uwagi krytyczne, w tym dotyczące nierównego traktowania małżeństw i związków nieformalnych. Projekt przewiduje, że zapłodnienie in vitro będzie dostępne dla małżeństw i par pozostających we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem.

Ta ustawa miała zrównywać prawa do in vitro małżonków rejestrowanych i partnerów, ale tak do końca nie jest - powiedział profesor. Zwrócił uwagę, że wśród kryteriów uniemożliwiających przeniesienie zarodka do organizmu biorczyni wymieniono brak zgody jej męża. Nie przewidziano zaś, by zgodę taką musiał wyrazić partner. Partner także powinien mieć prawo decyzji, dokładnie takie samo, jak mąż. Brak odpowiednich zapisów na ten temat powoduje, że ta ustawa jest wewnętrznie niespójna - ocenił profesor.

Inne z proponowanych rozwiązań przewiduje, że jeżeli dawca komórek rozrodczych nie zgadza się na przeniesienie zarodka, zgodę na to będzie musiał wydać sąd opiekuńczy. W moim przekonaniu jest to niesłuszne. To odebranie władzy rodzicielskiej dawcy komórek rozrodczych, który w moim przekonaniu powinien mieć niekwestionowaną swobodę dysponowania swoimi gametami i zarodkami - powiedział Stępień. Genetyk zwrócił też uwagę na niepotrzebne - jego zdaniem - zakazy, które znalazły się w projekcie ustawy. Pierwszy z nich dotyczy klonowania terapeutycznego, czyli tworzenia zarodków w celu uzyskiwania komórek macierzystych. To jest ukłon w stronę konserwatywnej strony Sejmu - ocenił.

Eksperci: "Powinna jak najszybciej wejść w życie"

Zachowawcza, ale wprowadza regulacje, których od dawna brakuje - tak o projekcie ustawy o in vitro mówią eksperci. Zdaniem lekarzy ustawa, mimo że ma mankamenty, powinna wejść w życie jak najszybciej. Według etyka autorzy projektu unikali formułowania też na temat tego, co słuszne.

Lekarz, który jako pierwszy w Polsce przeprowadził udany zabieg zapłodnienia metodą in vitro, prof. Marian Szamatowicz pozytywnie ocenił zapisy dotyczące tej procedury. Uznał, że nie ingerują one w samą procedurę, a oznacza to, "że stosując wymogi tej ustawy, polskie kobiety będą leczone w sposób podobny jak za granicą, czyli nowoczesny i skuteczny".

Prof. Szamatowicz podkreślił, że in vitro to "integralna i absolutnie konieczna część leczenia niepłodności". Jego zdaniem bez możliwości skorzystania z tej metody ponad połowa par mogłaby być pozbawiona szansy na dziecko. W Polsce, wzorem innych krajów, powinny być wprowadzone rozwiązania prawne przewidujące licencjonowanie ośrodków przeprowadzających zabiegi, regulujące nadzór nad ich pracą oraz określające zasady bezpieczeństwa i raportowania wyników.

(md)