Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych Wojciech Wiewiórowski padł ofiarę zaciekłej walki o wpływy między unijnymi instytucjami. Polak kandydował na prestiżowe stanowisko Europejskiego Rzecznika Ochrony Danych Osobowych. Komisja Europejska stwierdziła, że ani on, ani czterech innych kandydatów nie nadaje się do pełnienia tego urzędu. Ta decyzja wywołała szok i zdziwienie nawet wśród bywalców europejskich salonów.

 

Każdy z 5 kandydatów, którzy startowali w konkursie, pełni lub pełnił funkcję GIODO w swoim kraju, a włoski kandydat, Giovanni Buttarelli, był zastępcą odchodzącego z urzędu europejskiego rzecznika ochrony danych. To skandaliczna sytuacja, bezprecedensowa, z jaką nigdy dotąd nie miałem do czynienia - grzmi w rozmowie z naszą korespondentką jeden z unijnych dyplomatów.

W rozmowie z RMF FM Wojciech Wiewiórowski twierdzi, że Komisja Europejska nie chciała, by o wyborze rzecznika decydowali eurodeputowani tej kadencji, którzy okazali się zbyt samodzielni. Przypomina, że posłowie stanęli po stronie internautów w sprawie ACTA, a teraz badają, jak służby specjalne krajów Unii pomagały Amerykanom w szpiegowaniu obywateli wspólnoty.

Komisja Europejska próbuje znaleźć rzecznika, który nie byłby tak ambitnie nastawiony na ochronę obywateli europejskich - przekonuje GIODO. Według niego, Komisja nie chce kandydata zbyt niezależnego, a poprzez decyzję o anulowaniu konkursu spowodowała, że o wyborze zadecydują już nowo wybrani, a więc niedoświadczeni eurodeputowani, na których łatwiej można wpłynąć.

Komisja Europejska odrzuca wersję wydarzeń podawaną przez Wiewiórowskiego. Twierdzi, że żaden z 5 kandydatów nie spełniał jej oczekiwań. Polak jednak się nie poddaje i zapowiada, że wystartuje także w kolejnym konkursie.

"To rozgrywka między europarlamentem a Komisją Europejską"

Katarzyna Szymańska-Borginon: Czuje się pan pokrzywdzony decyzją Komisji o anulowaniu konkursu?

Wojciech Wiewiórowski, GIODO: To zaskoczenie dla wszystkich osób, które w nim uczestniczyły. Jeżeli by to tylko dotyczyło mnie, to powiedziałbym: "Cóż, byli lepsi". Ale Komisja stwierdziła, że nikt nie jest dobry, by spełnić jej oczekiwania. A to już co najmniej dosyć dziwna decyzja...

Co się pańskim zdaniem kryje za tą decyzją?

Na pewno to rozgrywka między Parlamentem Europejskim a Komisją Europejską w sprawie tego, kto tak naprawdę decyduje o tym, jak wyglądają i jak działają niezależne organy nadzorcze w Unii Europejskiej. Pamiętajmy o tym, że Europejski Rzecznik Ochrony Danych Osobowych bada także jak są przetwarzane dane w samej Komisji Europejskiej oraz opiniuje przygotowywane przez nią akty prawne. Rzecznik może być bardzo krytyczny wobec proponowanych przez Komisję rozwiązań. Wydaje mi się, że Komisja Europejska próbuje znaleźć takiego rzecznika, który nie byłby zbyt ambitnie nastawiony na ochronę danych obywateli europejskich.

A konkretnie, jak Komisja chciała to osiągnąć?

Rzecznik wybierany jest przez Radę UE i europarlament wspólnie, natomiast Komisja przedstawia im tylko tzw. krótką listę kandydatów. I właśnie wtedy rozpoczyna się rozgrywka w sprawie tego, kto ma być rzecznikiem, ale Komisja ją właśnie na tym etapie przerwała. Nie zaproponowała krótkiej listy kandydatów, stwierdzając, że żaden nie jest odpowiedni. Moim zdaniem Komisja uważa, że Parlament Europejski jest bardzo zaangażowany w ochronę danych. I to nie tylko w kontekście reformy prawa, ale także badając aferę PRISM, amerykańskiej inwigilacji europejskiego społeczeństwa. PE przejął w tej sprawie rolę wiodącą, eurodeputowani próbowali zdobyć np. informacje o działaniu służb specjalnych w Europie i dociec jak przejmują i kontrolują korespondencję elektroniczną unijnych obywateli. Eurodeputowani zaprosili także w ostatnich dniach Edwarda Snowdena, żeby zeznawał przez PE. Eurodeputowani dociekają także jaka jest rola instytucji europejskich i krajowych w aferze PRISM. Mam wrażenie, że Komisja Europejska nie jest zachwycona tak głębokim zaangażowaniem europarlamentu w kwestie, które do tej pory były zarezerwowane tylko dla urzędników Komisji. Po anulowaniu konkursu wybory rzecznika będą się odbywać w momencie, gdy eurodeputowani będą zajęci wyborami. To sytuacja wygodna dla Komisji, bo mogłaby w większym stopniu wpłynąć na wybór rzecznika.

Czy uważa pan, że polskie władze powinny interweniować? Słyszałam, że szykuje się protest Włoch?

Nie jest moją rolą doradzanie rządowi polskiemu, co powinien zrobić w sytuacji, w której odbywają się wybory na europejskie stanowisko. Otrzymałem natomiast pełną pomoc ze strony MSZ i MAC. Natomiast nic mnie nie hamuje, żeby wystartować ponownie w nowym konkursie, gdy zostanie rozpisany. Zresztą uważam, że cała piątka to byli dobrzy kandydaci. Różnice między nami to w zasadzie kwestie różnicy doświadczeń.