"Złożyłem aplikację na stanowisko Europejskiego Rzecznika Danych" - potwierdza informację korespondentki RMF FM Wojciech Wiewiórowski, Generalny Inspektor Danych Osobowych. Według Katarzyny Szymańskiej - Borginon także szef CBA ubiega się o europejskie stanowisko.

Katarzyna Szymańska - Borginon: Jest pan kandydatem na Europejskiego Rzecznika Ochrony Danych?

Wojciech Wiewiórski: Złożyłem aplikację w konkursie, który rozpisała Unia Europejska. Konkurs ten jest na bardzo wczesnym etapie.

Czym zajmuje się Europejski Rzecznik Ochrony Danych?

Spełnia dwie zasadnicze funkcję. Pierwsza, to ochrona danych osobowych w instytucjach europejskich, w Komisji Europejskiej, w Europarlamencie, ale także w unijnych agencjach, które przetwarzają nieraz ogromną liczbę danych obywateli Unii Europejskiej. Drugim zadaniem Europejskiego Rzecznika Ochrony danych jest opiniowanie wszystkich aktów prawnych UE, które w ten czy inny sposób dotyczą ochrony danych osobowych. Europejski Rzecznik stara się także patrzeć na to, jak działają systemy informacyjne w których unijne instytucje uczestniczą i którym przekazują dane. Ma więc wpływ na unijną legislację i popycha prawo europejskie do przodu.

Rzecznik będzie miał także wpływ na przygotowywane obecnie w UE, ale budzące spore kontrowersje, unijne rozporządzenie na temat ochrony danych osobowych.

Unijne rozporządzenie zastąpi ustawy o ochronie danych osobowych we wszystkich 28 krajach Unii Europejskiej. Stąd jego wielkie znaczenie.

Co budzi największe emocje?

Największa zmiana, która witana jest pozytywnie przez biznes, ale budzi kontrowersje ze względu na praktyczne działanie, to wprowadzenie systemu "one stop shop", czyli systemu w którym przedsiębiorca, który działa na terenie więcej niż jednego kraju UE, będzie się rozliczać ze wszystkich swoich powinności w jednym kraju, tam gdzie ma swoją główną siedzibę. Z drugiej strony każdy będzie mógł złożyć skargę na przedsiębiorcę w swoich kraju. Np. w Polsce ktoś może złożyć skargę na działanie francuskiego sklepu internetowego. Będzie ona rozpatrywana  we Francji, ale za pośrednictwem odpowiedniego organu w Polsce. Inne zapalne kwestie to ochrona danych w europejskich instytucjach, prawo do "bycia zapomnianym" w internecie, profilowanie i jego granice, czyli zbieranie danych osobowych z różnych źródeł i tworzenia profilów osobowych dla osób fizycznych. Ważna jest także rozstrzygnięcie praktycznego znaczenia zgody udzielanej na przetwarzanie danych. Pisemne oświadczenia o zgodzie jest już raczej przeżytkiem w dobie tak rozwiniętego internetu.

Jakie są polskie interesy w tym rozporządzeniu?

Polska generalnie popiera propozycje Komisji Europejskiej. Popieramy system "one stop shop".  Nie jesteśmy natomiast pewni czy jest możliwe do zastosowania prawo do "bycia zapomnianym" w takiej wersji, w jakiej to przedstawione przez KE.

Co nam się nie podoba?

"Prawo do bycia zapomnianym" to idea polegająca na tym, żeby wycofać informacje, które pojawiły się bezprawnie w internecie. Pojawiają się jednak wątpliwości, na ile tak rozumiane prawo "do bycia zapomnianym" oznaczać może wymazywanie historii. No, może nie tej historii przez duże "H", ale historii społeczności lokalnych, gminnych, nawet dzielnicowych. Mam też własne wątpliwości, które zgłosiłem. Wprowadzenie tego rozwiązania do procedury administracyjnej, może oznaczać, że pojawią się w Polsce dziesiątki tysięcy, skarg, które będą trafiały do GIODO dotyczących np. konfliktów rodzinnych na temat tego, kto czyje zdjęcie,  w którym miejscu w internecie może powiesić. Mamy więc wątpliwości, czy nie naruszy to wolności słowa, czy jest to wykonalne jako procedura administracyjna i w końcu czy jest to możliwe do zrealizowania, bo wiadomo, że wymazać coś, co raz pojawiło się w internecie jest przecież bardzo trudno.