„Wszyscy pili piwo, jedni więcej, drudzy mniej. Zajadaliśmy kiełbaski, doskonale się bawiliśmy. To Bartek Sz. poszedł po auto do domu ojca, chwilę jeździł nim po okolicy pijany. Po tym wszyscy zapragnęli jechać do miasta” – opowiadała śledczym Magda K., jedna z dziewcząt, która przeżyła wypadek w Klamrach pod Chełmnem. „Fakt” dotarł do jej zeznań. Z nich oraz innych zabezpieczonych materiałów i zeznań wynika, że wszyscy uczestnicy wypadku byli pijani!

Dziennikarze "Faktu" dotarli do zeznań Magdy K., która niemal bez szwanku wyszła z wypadku w Klamrach. 16-latk złożyła je w dniu wypadku, po tym jak po badaniach wyszła ze szpitala w Chełmnie.

"Wszyscy pili piwo, jedni więcej drudzy mniej. Zajadaliśmy kiełbaski, doskonale się bawiliśmy. To Bartek Sz. poszedł po auto do domu ojca, chwilę jeździł nim po okolicy pijany. Po tym wszyscy zapragnęli jechać do miasta" - opowiadała dziewczyna - "Nikt nie miał prawa jazdy, ale padło, że kierowcą będzie właśnie Matusz M., który spośród chłopców był najtrzeźwiejszy. On wsiadł za kierownicę, ja obok niego z przodu. Reszta siadła z tyłu. Najpierw pojeździliśmy po okolicy, po tym pojechaliśmy do miasta. Gdy przejechaliśmy Chełmno, Bartek kazał jechać w stronę Grudziądza drogą nad Wisłą".

Kiedy cała dziewiątka upchnięta w pięcioosobowym aucie wracała do domu, nastolatek stracił panowanie nad autem. Renault przewróciło się na bok i wbiło w drzewo. Na miejscu zginęli wszyscy siedzący w tyłu samochodu. Przeżył tylko kierowca i siedząca obok Magda K.

Jeszcze cztery godziny po wypadku, Mateusz M. miał blisko pół promila alkoholu. Teraz sąd rodzinny sprawdza ile mógł mieć w momencie, kiedy doszło do potwornej tragedii.

Więcej przeczytacie w gazecie "Fakt".