Rozbieżności w relacjach policji i świadków na temat śmiertelnego postrzelenia w Warszawie obywatela Nigerii. Podczas rutynowej kontroli policji na targowisku jeden z handlujących podrabianymi towarami zaczął uciekać. Policjanci rzucili się w pościg i obezwładnili mężczyznę. Do tego momentu wersja Komendy Głównej ogólnie zgadza się z relacjami świadków. Relacje o tym, co było później, różnią się zasadniczo.

Według policji, policjanta i jego kolegę, który biegł za nim, zaatakowała wtedy grupa mężczyzn uzbrojonych w kamienie. Podczas szamotaniny obywatel Nigerii miał próbować wyrwać broń funkcjonariuszowi i wtedy padł strzał.

Jednak świadek zajścia - kolega zastrzelonego - twierdzi w rozmowie z reporterem RMF FM, że Nigeryjczyk nie zaatakował policjanta. Policjant powiedział: "Cofnij się" i wyciągnął broń. Wtedy Maxwell zapytał: "A co zrobisz? Zastrzelisz mnie? No to strzel". Wtedy policjant popchnął Maxwella i strzelił do niego - mówi mężczyzna.

Wśród osób, które po tragedii usłyszały zarzuty, są obywatele Nigerii, Indii i Kamerunu oraz osoby z polskimi dowodami osobistymi. Łącznie w związku ze sprawą zatrzymano 26 osób - usłyszały zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza i stawiania oporu przy interwencji.