​Noworodek, którego ciało odnaleziono w piątek na wysypisku śmieci w Sulisławicach koło Świdnicy na Dolnym Śląsku, urodził się żywy. Dziewczynka prawdopodobnie została uduszona - to wstępne wyniki przeprowadzonej dziś sekcji zwłok.

Z ustaleń biegłych wynika, że dziecko mogło żyć kilkadziesiąt minut. Urodziło się poza szpitalem. Miało rozerwaną pępowinę. W okolicach szyi biegli stwierdzili ślady stosowania siły, które mogły powstać za życia. Stąd przypuszczenie, że dziewczynka została uduszona. Na ciele noworodka były także ślady powstałe po śmierci.

Początkowo postępowanie prowadzone było w kierunku dzieciobójstwa, zabójstwa lub znieważenia zwłok. Obecnie śledczy podjęli decyzję o prowadzeniu śledztwa w kierunku zabójstwa.

Przypomnijmy, zwłoki noworodka znaleziono w piątek w sortowni śmieci w dolnośląskich Sulisławicach. Dziecko urodziło się zdaniem biegłych między 36. a 40. tygodniem życia. Na miejscu zabezpieczono monitoring i inne ślady. Przesłuchano świadków.

Policji i prokuraturze wciąż nie udało się ustalić tożsamości matki. Nie wiadomo, jaka jest jej rola w całej sprawie. Śledczy apelują o pomoc.

Jeżeli ktoś widział w ostatnim czasie kobietę w zaawansowanej ciąży, która mogła już urodzić, a dziecka nikt nie widział, to takie sytuacje warto zgłosić na policję. Ta kobieta może wymagać przede wszystkim pomocy medycznej i psychologa - mówi w rozmowie z RMF FM prokurator Marek Rusin z prokuratury rejonowej w Świdnicy.

Wiadomo, że dziecko urodziło się poza szpitalem. Kobieta może pochodzić nie tylko z okolic dolnośląskiej Świdnicy, ale także z regionu jeleniogórskiego, skąd przywożone są odpady.

(az)