Turystka z Warszawy zażądała od TOPR natychmiastowego transportu. Kiedy sprawy potoczyły się nie po jej myśli, zaczęła grozić ratownikowi.

29-letnia turystka w sobotę 18 sierpnia zadzwoniła do TOPR. Kobieta poinformowała dyżurnego ratownika o kontuzji. W trakcie telefonicznego wywiadu okazało się, że turystka jest tylko zmęczona. O dodatkową konsultację telefoniczną poproszono lekarza TOPR, który potwierdził jedynie ból kolan.

29-latce zalecono odpoczynek i następnie kontynuowanie trasy. Ratownik przyznał, że w tym momencie zajmują się poważniejszymi sprawami, dlatego mogą po nią przyjechać, ale w późniejszym terminie. Turystka po tych słowach wpadła w szał i zagroziła ratownikowi, że jak nie przyjdzie samochód "będzie miał przes**ne". 

Kobiecie nie udało się wymusić interwencji, za to ratownik ze względu na nieuzasadnione wezwanie o całej sprawie poinformował policję.

(nm)