Ten stan rzeczy, stan zimnej wojny prezydenta z premierem, dobrze byłoby skrócić. Będę o tym rozmawiał z prezydentem Kaczyńskim i premierem - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Bronisław Komorowski. Marszałek Sejmu ujawnił, że za kilka miesięcy dowiemy się, kto będzie kandydatem PO na prezydenta: Tuzy zgłoszą się na wiosnę - dodał.

Konrad Piasecki: Panie marszałku, na wieść o stracie Olechowskiego, w Platformie rozległy się płacz i zgrzytanie zębami?

Bronisław Komorowski: Nie. Absolutnie nie.

Konrad Piasecki: Jeśli twórca Platformy kandyduje na prezydenta, to wyborcy Platformy mogą go poprzeć.

Bronisław Komorowski: Mam nadzieję, że większość moich kolegów, ale ja na pewno jestem zwolennikiem konkurencji. Konkurencja dobrze robi w handlu, więc i w polityce czasem się przydaje. Albo obniża cenę, albo poprawia jakość towaru.

Konrad Piasecki: Ja wiem, że konkurencja, rywalizacja z punktu widzenia dziennikarzy to idealne, tylko zastanawiam się, jak Tusk przegra z Olechowskim w pierwszej turze, albo w drugiej, to czy pan też będzie chwalił zalety tej konkurencji.

Bronisław Komorowski: Wierzy się w demokrację, albo nie. Ja wierzę w demokrację, uważam, że wyborcy mają swój rozum, którym się kierują. Dla polskiego wyborcy liczy się również jakość debaty publicznej. Wprowadzenie Andrzeja Olechowskiego, całej masy kandydatów lewicy to też jest szansa na ciekawą debatę.

Konrad Piasecki: A pan w szanse Olechowskiego nie wierzy? Tak politologicznie, bez gniewu i zacietrzewienia.

Bronisław Komorowski: Bez gniewu i zacietrzewienia powiem tak: wierzę w ogromną szansę kandydata Platformy Obywatelskiej. Zrobię wszystko, żeby tę szansę zwiększyć.

Konrad Piasecki: Niezależnie od tego, kto tym kandydatem będzie?

Bronisław Komorowski: Wierzę też w mądrość zbiorową środowiska, że nikogo niepoważnego nie wystawi. Natomiast mam nadzieję, że Andrzej Olechowski postara się w swoim działaniu udowodnić, że nie kieruje się zemstą polityczną chęcią odegrania się na dawnych kolegach; że nie kieruje się tylko chęcią usatysfakcjonowania dosyć wątłego własnego zaplecza politycznego, które jest rozdarte dzisiaj. Pytania są do Andrzeja Olechowskiego.

Konrad Piasecki: A czy nie jest tak, że by nie narażać się na stresy, Platforma weźmie jednak pod uwagę scenariusz poparcia Olechowskiego i nie wystawiania własnego kandydata?

Bronisław Komorowski: Jakaś granica śmieszności obowiązuje.

Konrad Piasecki: To byłoby przekroczenie tej granicy?

Bronisław Komorowski: Jeżeli niedawno Andrzej Olechowski mówił, że rozważa możliwość uzyskania poparcia SLD, to wydaje się, że mnożenie tego rodzaju nawet teoretycznych możliwości, byłoby wystawieniem na szwank autorytetu i powagi Olechowskiego i Platformy Obywatelskiej.

Konrad Piasecki: Czyli scenariusz Platforma popiera Olechowskiego wyklucza pan?

Bronisław Komorowski: Platforma jest partią, która jest na tyle poważne, że wystawi własnego kandydata.

Konrad Piasecki: Nawet gdyby Tusk cały czas się wahał i nie wiedział i nie był przekonany, a mam wrażenie, że cały czas się waha.

Bronisław Komorowski: Zostało wszystko zapowiedziane. Na wiosnę będą decyzje. Dzisiaj się zgłaszają bardzo liczni kandydaci, ale proszę mi uwierzyć – tak mówi moje doświadczenie – naprawdę tuzy zgłoszą się na wiosnę.

Konrad Piasecki: A nie ma pan wrażenia, że Tusk się coraz bardziej waha i coraz bardziej słabnie mu zapał do startu w wyborach?

Bronisław Komorowski: To jest trudny wybór. To nie jest wybór między tylko stanowiskami, o co się ubiegać. To jest wybór także o to, co realnie można zrobić. Ja zawsze uważałem, że w Polsce jest dwóch premierów, którzy zapisali się złotymi zgłoskami dziejach Polski…

Konrad Piasecki: Buzek i Mazowiecki.

Bronisław Komorowski: Buzek i Mazowiecki, bo funkcja premiera jest funkcją skupiającą ogromną nie tylko władzę, ale odpowiedzialność. Co jednak najważniejsze - możliwość zmieniania Polski.

Konrad Piasecki: Tusk się na razie w historii Polski specjalnie nie zapisał.

Bronisław Komorowski: Zapisał się pod wieloma względami bardzo dobrze i jeszcze jest premierem. Mówimy o byłych premierach. Natomiast można z każdą funkcją zrobić wiele dobrego, albo nic. Tak samo jest z prezydentem. Chciałoby się bardzo, żeby prezydent był elementem wspierającym modernizację Polski, a nie blokującym. Chciałoby się szalenie, żeby prezydent był ojcem narodu w stosunku do wszystkich środowisk politycznych, a nie tylko do jednej partii i to jeszcze partii własnego brata. Chciałoby się…

Konrad Piasecki: Panie marszałku, pan mówi jak kandydat Platformy na prezydenta!

Bronisław Komorowski: Nie miałem takiej intencji…

Konrad Piasecki: Ale coś to zabrzmiało.

Bronisław Komorowski: Ale uprzejmie dziękuję za ten prezent pod choinkę.

Konrad Piasecki: Słowo „modernizacja” też z Olechowskim macie ostatnio ulubione, bo obaj bardzo chętnie go używacie.

Bronisław Komorowski: Ale wie pan, to nie są słowa-klucze. Ja po prostu uważam, że modernizacja dzisiaj jest i potrzebna, i możliwa, dlatego zrobię wszystko jako marszałek Sejmu, aby ona postępowała do przodu. Polska ma swoją szansę gigantyczną cywilizacyjną.

Konrad Piasecki: Pan – człowiek - który ogłosi datę wyborów prezydenckich uważa, że im szybciej się one odbędą, tym lepiej?

Bronisław Komorowski: Generalnie tak.

Konrad Piasecki: Ale dlaczego?

Bronisław Komorowski: Bo uważam, że jest coś złego w obszarze władzy wykonawczej. Jest taka zimna wojna między rządem a prezydentem. Prezydent nie wspiera reform, prezydent stara się utrudnić życie rządowi. Ten stan rzeczy byłoby dobrze skrócić.

Konrad Piasecki: Ale się nie skróci przecież datą wyborów prezydenckich!

Bronisław Komorowski: Właśnie się skróci.

Konrad Piasecki: Jak się skróci?

Bronisław Komorowski: Jeżeli się zrobi wcześniej wybory, to tren okres takiej zimnej wojny będzie trwał krócej.

Konrad Piasecki: A dlaczego?

Bronisław Komorowski: Jak to dlaczego?

Konrad Piasecki: No dlaczego? Przecież tak, czy inaczej, 23 grudnia nowy prezydent będzie zaprzysiężony albo stary, albo nowy. To, czy ktoś jest prezydentem-elektem nie ma żadnego wpływu na sytuację polityczną.

Bronisław Komorowski: Nie, ma istotny wpływa na to, czy rząd uzyskuje, czy nie uzyskuje swobodę działania.

Konrad Piasecki: Czyli im szybciej, tym lepiej.

Bronisław Komorowski: Ale będą oczywiście rozmowy i z prezydentem urzędującym, panem prezydentem Kaczyńskim, i z panem premierem, i z głównymi aktorami sceny politycznej. Bo trzeba znaleźć rozwiązanie, które by także szanowało – jeżeli są – jakieś istotne działania podejmowane przez prezydenta czy przez rząd, które by mogły stanąć w kolizji z terminem wyborów.

Konrad Piasecki: A gdyby spełnić coś, co nazywa pan „marzeniem każdego polityka”, to zostałby pan premierem czy prezydentem, panie marszałku?

Bronisław Komorowski: Wie pan, ja uważam, że polityk, jeśli serio traktuje swoje zaangażowanie w politykę, oczywiście powinien chcieć uzyskać możliwość wzięcia odpowiedzialności za kraj. To może być funkcja prezydenta, może być premiera, może być marszałka Sejmu.

Konrad Piasecki: Pytam o pańskie ambicje, bo wczoraj ten wywiad, którego udzielił pan w „Gazecie Wyborczej”…

Bronisław Komorowski: A, do tego pan pije.

Konrad Piasecki: …to po raz pierwszy było takie rzucenie kart na stół i powiedzenie „nie zapominajcie o tym, że ja mam też swoje ambicje”.

Bronisław Komorowski: Nie, ja zupełnie inną motywację miałem. Ja jestem politykiem w znacznej mierze spełnionym.

Konrad Piasecki: Ale tylko w znacznej mierze. A premier i prezydent to jest rzeczywiście ten szczebelek, do którego też by pan chciał dotrzeć.

Bronisław Komorowski: Być prezydentem, to jest mieć szansę wystąpić w roli zwolennika całego narodu. Być premierem, to znaczy mieć szansę zmienienia kawałka świata, kawałka Polski, wedle tego, co uważam, że jest dobre. Więc oczywiście, że tak.

Konrad Piasecki: Proste pytanie. Na którym z tych dwóch stanowisk pan by się widział?

Bronisław Komorowski: Odpowiem tak, jak w „Gazecie Wyborczej”. Gdyby pan mnie zapytał: „Czy pan to planuje?”, odpowiedziałbym: „Nie, nie planuję”. Mam bardzo wysoką funkcję i staram się na niej koncentrować. Ale gdybym miał możliwość, to oczywiście chciałbym, bo polityk powinien chcieć zmieniać świat na lepsze. A może zmieniać świat i prezydent, i premier.

Konrad Piasecki: Czyli niezależnie od tego, która z tych dwóch, to by pan chciał.

Bronisław Komorowski: Rozważamy problem teoretycznie a nie praktycznie.

Konrad Piasecki: Jeszcze ostatnie pytanie. Dzisiaj „Rzeczpospolita” pisze o ciężkiej atmosferze podczas wigilii parlamentarnej Platformy, Tusk i Schetyna w różnych końcach sali, Schetyna z Drzewieckim i Chlebowskim.

Bronisław Komorowski: Kompletny nonsens. Rozumiem, że gdzieś pod stołem siedział redaktor tego poczytnego pisma, bo chyba źle widział albo źle słyszał. Bo nic takiego nie miało miejsca.

Konrad Piasecki: Drzewiecki i Chlebowski byli na wigilii.

Bronisław Komorowski: Wigilia jest czasem takim w każdej rodzinie i w rodzinie partyjnej, jest po to, aby niwelować różnice, i raczej sobie mówić dobre rzeczy, okazywać sympatię i tak było z Platformą Obywatelską, dokładnie tak samo. Żadnych zgrzytów nie było. Trzeba dużej porcji złej woli, aby szukać, że tak powiem, dziur w całym.