Autor: kicajkaleka

Pięknego słonecznego dnia tato prowadził małego gołąbka do szkoły. Słonce tego dnia przyjemnie świeciło. Swoimi promieniami ogrzewało wszystkie kwiatki i jakby mrugało na powitanie. Gołąbek szedł do szkoły pierwszy raz. Czego ja się będę tam uczył ? - zastanawiał się. Wszystkiego, co może ci się przydać w życiu - odpowiedział zagadkowo tata, ale on tylko pokręcił główką, bo dalej nic nie pojmował. O, już jesteśmy - powiedział tato. Gdy przystanęli gołąbek zobaczył dużą polankę a na środku niej rósł ogromny kasztan, na około którego stało już wiele pociech ze swoja mamą lub tatą. Przy drzewie panował harmider nie do opisania. Każdy malec szeptał coś między sobą. Jedne się bały i chciały wracać do domu. A te odważniejsze nie mogły się doczekać co wydarzy się dalej.

Nagle na skraju polanki pojawiła się wielka pani Gołębica, nauczycielka, która na dziobie miała duże z czarnymi oprawkami okulary i powiedziała dźwięcznym głosem: Witam gorąco wszystkich nowych uczniów na pierwszej lekcji nauki fruwania! Następnie spojrzała na stojących rodziców, ponownie się odezwała swoim donośnym głosem: Dzisiejszego dnia wasi milusińscy już samodzielnie przylecą do domu, nie musicie już dzisiaj po nie przychodzić. A teraz bądźcie tak mili zostawcie mnie z dziećmi, bo chciałabym już rozpocząć zajęcia. Na polanie rozległo się ciche klap, klap, klap. To dźwięk, jaki wydają dzioby, gdy dotykają się przy pożegnaniu. Gdy pożegnali się rodzice ze swoimi gołąbkami odleciały.

Wtedy Pani Nauczycielka podeszła do każdego z wychowanków i pomagała mu się dostać na jedną z gałązek kasztanu. Kiedy już wszystkie ptaszki były na drzewie, pani Gołębica powiedziała: - Bardzo proszę aby każdy położył się wygodnie na brzuszku, tak aby czuł się dobrze w tej pozycji i nic mu nie przeszkadzało. Nauczycielka pokazała jak najlepiej się ułożyć po czym dalej mówiła: - Teraz rozkładamy tak szeroko jak tylko potraficie skrzydełka, oddychamy wolno i spokojnie. Znowu pani pokazała jak te zadanie prawidłowo wykonać i dalej tłumaczyła uczniom co mają robić: - Następnie przylegamy całym ciałem do drzewa. Poczujcie zapach kory, miły powiew wiatru, jak poruszają się delikatnie liście od wiatru, ten ich śpiew oraz poczujcie promienie słońca przedzierające się przez konary drzew, odpoczywamy. Oddychamy równomiernie i pomalutku. Spróbujcie sobie wyobrazić, małe gołąbki, że wietrzyk mógłby was unieść w powietrze tak, jak wznosi liście. Czujecie się wspaniale i bezpiecznie. Proszę bardzo leciutko poruszać skrzydełkami, raz, dwa, wolniutko, a teraz spróbujcie troszkę szybciej, raz, dwa. - Skrzydełka małego gołąbka jak skrzydełka latawca lekko poruszały się. - Spróbujcie odepchnąć się nóżkami od gałązki i płyniemy w powietrzu, płyniemy razem. - Nasz gołąbek poczuł, że skrzydełka same go unoszą. Obok niego, z boku i z tyłu, i nad nim fruwały inne gołąbki. Poruszał lekko skrzydełkami i wzbijał się w górę, w błękit nieba. Czuł się tak lekko i swobodnie, było mu tak przyjemnie ! Zaczął mały gołąbek fruwać między promieniami słońca tak jakby bawił się ze słonkiem w berka, ale słonko szybko schowało się za chmurką. Wtedy spojrzał w dół, wznosił się nad zielonymi koronami drzew. Dookoła rozciągał się piękny park. Powoli, nie śpiesząc się leciał za nauczycielka i innymi gołąbkami. Ciepłe słoneczko wychyliło się zza chmurki i ciekawie spoglądało na gołąbki. Posłało promyczek, aby pokazać gdzie się schowało. Gołąbek wznosił się w górę, wyżej i wyżej. Czuł się taki lekki. Teraz przefrunął nad zieloną łączką, zatoczył koło, jedno, drugie i wolniutko sfruwał w dół. Przyfruną nad niewielka rzeczkę, gdzie pluwały cztery żółciutkie kaczuszki ze swoją mamą. Sfrunął nasz gołąbek jeszcze niżej, zatrzymał się nad jednym kamyczku i spojrzał do wody gdzie zobaczył kolorowe rybki, jak wolno płyną, usłyszał, jak w dali między trawą kumkają wesoło żabki: kum, kum, rozmawiając między sobą. Gdy odwrócił główkę zauważył dwa małe zajączki, które kicały radośnie. Gołąbek poczuł zapach łąki, kwiatów. Zaczął głęboko oddychać aby jeszcze bardziej poczuć ten cudowny zapach. W końcu wzbił się ponownie w powietrze do błękitnego nieba. Pofruną do słoneczka, zaczął jakby z nim tańczyć a słoneczko przyjemnie do niego mrugało promykami jak by się uśmiechało. Po tej zabawie sfrunął nad brzegiem strumyka, usiadł na małym kamyczku, nachylił się i napił wody. Była zimna i orzeźwiająca. Posłuchał szemrzącego strumyka. Odpoczywał. Wiatr lekko muskał mu piórka. Postanowił zamoczyć łapki, wszedł do wody, popryskał się nią troszeczkę, jak to wróbelki mają w zwyczaju. Otrząsnął się i tysiące kropelek spadło na spragnione wody roślinki. Zrobił to raz i drugi, pokropił wszystkie kwiatki dookoła. Poczuł się rześko, czuł, że wstępuje w niego razem z tą zimna woda energia. Raptownie usłyszał głos nauczycielki: - Pora kochane ptaszki wracać ! - Znowu rozpostarł skrzydła i z niezwykłą siłą wzniósł się wysoko, wysoko. Wzbijał się szybko, wznosił się jak samolot i krążył w powietrzu pełen sił i radości, że nauczył się fruwać. Tak zakończyła się pierwsza lekcja nauki fruwania w szkole dla gołąbków. Jeśli będziecie chcieli wrócić, to możemy to zrobić jutro i zobaczyć, czego jeszcze uczą się ptaszki w swojej szkole.

Zachowujemy oryginalną pisownię