Indonezyjska policja ujawniła, że już w zeszłym miesiącu w jej ręce trafiły dokumenty, wskazujące, że terroryści planowali atak właśnie na okolice hotelu Marriott w Dżakarcie. We wczorajszym zamachu zginęło 16 osób, a ok. 150 zostało rannych.

Policja wyjaśnia, że chodzi o dokumenty skonfiskowane w czasie aresztowania czterech działaczy, związanej z al-Qaedą organizacji Dżimah Islamija. Wśród nich znajdowała się lista miejsc wyznaczonych jako cele potencjalnych ataków. Jednym z takich punktów miał być hotel Marriott.

Jak pisze dziś singapurski dziennik "Straits Times", za wczorajszym zamachem stoi właśnie Dżimah Islamija (organizacja przyznała się już do zorganizowania zamachu). Gazeta twierdzi, że otrzymała wiadomość, w której ugrupowanie wyjaśnia, iż atak stanowił krwawe ostrzeżenie, adresowane do prezydent Indonezji Megawati Sukarnoputri, by powstrzymała represje wobec działaczy islamskich.

Ekspert do spraw bezpieczeństwa w regionie, Rohan Gunaratna przestrzega, że należy liczyć się z możliwością kolejnych zamachów: Przesłanie jest bardzo czytelne. Jeśli nie będziecie ścigać kierownictwa Dżimah Islamija, terroryści, czując się bezkarnie, znowu uderzą. I może to być atak znacznie gorszy niż ten z zeszłego roku na Bali, czy wczorajszy w Dżakarcie.

Przed falą zamachów w Indonezji ostrzega także australijski rząd.

11:45