Wojskowe Służby Informacyjne są zamieszane w nielegalny handel bronią. Według "Rzeczpospolitej" przez całe lata oficerowie i współpracownicy WSI dostarczali broń do krajów objętych embargiem ONZ. Broń ta trafiała także w ręce rosyjskiej mafii.

Gazeta twierdzi, że WSI pomogły należącej do ich współpracownika prywatnej spółce Steo dostać koncesję na handel bronią i kupić broń oraz amunicję z magazynów polskiej armii. Chodzi o 20 tys. pistoletów TT, kilkaset karabinów automatycznych Kałasznikow, karabiny snajperskie, kilkaset granatników, pociski moździerzowe i kilka milionów sztuk amunicji o łącznej wartości - według faktur wywozu - ponad 4 mln dolarów. Ich cena rynkowa była co najmniej dwukrotnie wyższa. Sprawą przemytu zajęła się gdańska prokuratura. WSI ukryły jednak informacje o prawdziwej roli swoich oficerów i współpracowników w tym procederze.

Na ławie oskarżonych zasiedli handlarze bronią ze spółki Cenrex i Steo, które - jak twierdzi prokuratura - nielegalnie sprzedawały broń. Oskarżony w tej sprawie jest także oficer Wojska Polskiego, który miał pomagać handlarzom. W gdańskim sądzie odbędzie się dziś kolejna rozprawa w ich procesie.

Zdaniem Anny Marszałek, dziennikarki "Rzeczpospolitej", która opisała całą sprawę, ława oskarżonych jest niepełna: Nie ma na niej tych oficerów WSI, którzy pomagali zdobyć koncesję spółce Steo, którzy pomagali uzyskać zgodę na sprzedaż broni z magazynów Sztabu Generalnego i tych, którzy nie ujawnili informacji o przestępstwie, ponieważ broń trafiała do krajów objętych embargiem, m.in. Chorwacji i Somalii, za pośrednictwem międzynarodowego terrorysty i rosyjskiej mafii - uważa Marszałek.

foto Archiwum RMF

08:45