Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu postawiła dwa zarzuty szefowi jednej z większych firm ochroniarskich we Wrocławiu. Pierwszy z nich dotyczy obietnicy udzielenia korzyści osobistej (według prokuratury nie chodzi o łapówkę). Mężczyzna podejrzany jest także o wywieranie niedozwolonego wpływu na czynności policjantów.

Na początku roku policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu kontrolowali działalność firmy ochroniarskiej. Inspekcja miała związek z przyznaniem koncesji. Wyniki były niekorzystne, prezes firmy złożył odwołanie i zarzucił brak obiektywizmu dolnośląskim policjantom. Wtedy z Komendy Głównej przyjechali policjanci, by sprawdzić, czy ich koledzy nie popełnili błędu.

Policjanci z Wrocławia i Warszawy spotkali się na zakrapianej alkoholem kolacji w hotelu w centrum miasta. Dowiedzieli się o tym pracownicy firmy ochroniarskiej i zawiadomili jedną z lokalnych telewizji. Dziennikarze sfilmowali imprezę. Nieoficjalnie mówi się, że nagranie miało później stać się narzędziem niedozwolonego wpływu na czynności policjantów.

Oficer dyżurny policji otrzymał także zawiadomienie, że jeden policjant, uczestnik spotkania, pojechał do domu swoim samochodem w stanie nietrzeźwym. Kierowcy nie zatrzymano, a funkcjonariusz zaprzeczył, by tego wieczora pił. W czerwcu sprawę policjanta umorzono.

Śledztwo w sprawie domniemanych nacisków na policjantów rozpoczęła wrocławska prokuratura. Szef firmy ochroniarskiej nie przyznaje się do winy. W prokuraturze zaprzeczył takiej wersji wydarzeń. Utrzymuje, że nikt nie zamierzał wywierać żadnego nacisku na policjantów.

foto Archiwum RMF

13:00