Według francuskiej telewizji sprawca czwartkowego ataku w Nicei, mógł mieć wspólnika. Zdaniem policyjnych źródeł, wysłał on SMS w którym napisał "przynieś więcej broni". W niedzielę pojawiła się informacja, że Tunezyjczyk Mohamed Lahouaiej Bouhlel, zanim wjechał na promenadzie w tłum ludzi, dwukrotnie - 12 i 13 lipca - przejechał ciężarówką tą samą trasą. Osoba, do której wysłał wiadomość została aresztowana. Trwa jej przesłuchanie - twierdzi telewizja "BFM TV".

Śledczy nie wykluczają, że mężczyzna mógł mieć co najmniej dwóch wspólników. Treść całej wysłanej przez niego wiadomości brzmi: "Przynieś więcej broni. Przynieś pięć dla C". Litera C to prawdopodobnie inicjał jednego ze wspólników. Tunezyjczyk, kiedy jechał ciężarówką przez promenadę w Nicei miał pistolet, z którego strzelał do policjantów. W samochodzie znajdowały się również atrapy karabinów i granatów.

Być może potrzebował więcej broni, którą chciał kupić, albo odebrać w mieszkaniu jednego ze wspólników. Nie można wykluczyć, że miało do tego dojść tuż przed zamachem.

Dlaczego zamachowiec potrzebował akurat pięciu sztuk broni? Być może, islamscy terroryści planowali serię ataków. W Nicei 31-latek miał wjechać w tłum ciężarówką, a jego wspólnicy mieli w innych miejscach zacząć strzelać do ludzi - to jedna z wersji brana przez śledczych pod uwagę. Jeżeli takie były plany, to pytanie, dlaczego wspólnicy mężczyzny nie zaatakowali.

W sobotę do odpowiedzialności za zamach w Nicei przyznało się Państwo Islamskie i określiło sprawcę jako "żołnierza Państwa Islamskiego". Tego samego dnia francuski minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve powiedział, że sprawca zamachu najprawdopodobniej "zradykalizował się bardzo szybko". W niedzielę trwają dalsze przesłuchania osób z otoczenia Bouhlela. Zatrzymano też kolejne dwie osoby - mężczyznę i kobietę, które mogły być z nim powiązane.

Francuska minister zdrowia Marisol Touraine poinformowała, że po zamachu, w szpitalach, przebywa jeszcze 85 rannych osób. 18 z nich - w tym jedno dziecko - jest w stanie zagrażającym życiu.

Media informują, że policjanci strzelali aż dwadzieścia siedem razy zanim udało im się zabić terrorystę. Ciężarówka, za kierownicą której siedział 31-latek, ominęła radiowóz, który blokował wjazd na największy nadmorski bulwar w Nicei. Pojazd wjechał na chodnik, gdzie znajdował się tłum ludzi oglądających pokaz sztucznych ogni z okazji święta narodowego Francji. Zamiast hamować mężczyzna przyspieszył i jechał zygzakiem, by wjeżdżać w grupy uciekających ludzi, w tym dzieci. Jeden z przechodniów próbował wtargnąć do kabiny ciężarówki, by unieszkodliwić zamachowca, ale mu się to nie udało.

Kiedy Tunezyjczyk zobaczył nadbiegających policjantów, zaczął do nich strzelać. Zastrzelił go funkcjonariusz, który ukrył się ze rosnącą koło chodnika palmą i strzelał aż do momentu, kiedy miał pewność, że sprawca jest zabity.

(ug)