Prezydent Bronisław Komorowski zlecił prawnikom prace nad znalezieniem rozwiązań, które - bez zmiany konstytucji - nowelizowałyby Prawo o zgromadzeniach. To efekt zamieszek, do których doszło w piątek w Warszawie podczas obchodów Święta Niepodległości. Aresztowano około 200 osób.

Zdaniem Komorowskiego trzeba podjąć "dosyć zdecydowane i surowe decyzje".

Prezydent powiedział też, że chciałby, aby pojawił się zapis, który ułatwi policji rozpoznanie osób zakrywających twarze. W moim przekonaniu to leży w interesie także organizatorów manifestacji, aby było jasne, kto jest sprawcą naruszeń prawa i stwarza zagrożenie dla mieszkańców (...), stwarza także źródło wstydu dla nas wszystkich z tytułu tak hańbiących zachowań w dniu Święta Niepodległości - podkreślił Komorowski.

Wyraził też "ogromny niepokój", że "ktoś mógł wpaść na pomysł, aby do Polski zapraszać spoza granic naszego kraju ludzi, którzy wyraźnie nie są zainteresowani świętowaniem polskiej niepodległości, a urządzaniem na polskich ulicach burd i awantur". To po prostu jest narodowy polski wstyd - zaznaczył prezydent.

Wśród około 200 zatrzymanych są osoby, które przyjechały z Niemiec. Kilka dni przed demonstracjami media podawały, że do stolicy przyjadą przedstawiciele organizacji antyfaszystowskich. Natomiast wśród uczestników "Marszu Niepodległości" były też osoby z flagami Rosji, Słowacji, Serbii, Chorwacji i Czarnogóry.

Zgodnie z art. 57 konstytucji każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich; ograniczenie tej wolności może określać ustawa.