Sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia - taki zarzut przedstawiono trzem dyspozytorom działu metanometrii z kopalni "Rydułtowy”. Przez ich działanie, płonący metan poparzył rok temu kilkanaście osób. Trzech rannych zmarło w wyniku odniesionych wówczas obrażeń.

Według prokuratury dyspozytorzy świadomie przełączyli urządzenia do pomiaru zawartości metanu tak, by mierzyły one skład powietrza na powierzchni, a nie w chodniku wydobywczym. Przez to, przy przekroczonym poziomie metanu w chodniku, dopływ prądu do urządzeń pracujących na dole kopalni nie został odcięty.

Według prokuratury, dyspozytorzy dopuścili się tego, aby za wszelką cenę

nie przerywać wydobycia węgla i nie narażać kopalni na straty.

Z dochodzenia wynika, że górnicy niemal cały czas pracowali przy stężeniu metanu dochodzącym do granic wybuchowości. W dniu wypadku stężenie gazu mogło być nawet kilkakrotnie wyższe.

Dyspozytorom grożą kary od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Foto: Archiwum RMF

08:55