Specjalnie powołany przez rząd zespół ekspertów miał zrobić analizę stanu polskiego górnictwa. Takie przynajmniej były ustalenia grudniowego porozumienia przedstawicieli górniczych związków zawodowych i rządu. Eksperci sprawą się zajęli, jednak efekt ich pracy nie spodobał się związkowcom.

Po opublikowaniu wstępnych wyników prac zespołu dziś oficjalnie skrytykowali go przedstawiciele górniczych związków zawodowych. Zdaniem związkowców eksperci pracują pod z góry ustaloną tezę, że trzeba zamykać kopalnie. Poza tym działają w pośpiechu, a na swoje analizy i badania nie dostali pieniędzy.

Ciągle zatem nie ma odpowiedzi na najprostsze zdawałoby się pytanie: My naprawdę nie wiemy, ile kosztuje wydobycie tony węgla. A odpowiedzi nie ma, bo eksperci z zespołu nie są w stanie zebrać odpowiednich danych ze spółek i kopalń. Nie są, bo – zdaniem prof. Wiesława Blaszke, członka zespołu – eksperci dostają informacje niepełne, a czasem wręcz takie, żeby wyglądało na to, że wszystko jest w porządku.

Jeżeli stanowisko dyrektora kopalni zależy od tego, jakie on pokaże wyniki finansowe, to co pan myśli, że on tych wyników nie przygotuje tak, żeby mógł dalej pracować? - pyta prof. Blaszke. Jego zdaniem przyjmując, że eksperci zaczęliby wreszcie pracować w oparciu o prawdziwe dane, zespół musiałby prowadzić badania nie kilka tygodni – jak to się dzieje teraz – ale prawie rok. Poza tym taki raport musiałby kosztować w sumie ok. 4 mln zł.

Zespół ekspertów pracuje nadal. W przyszył tygodniu mają się oni spotkać w Krakowie.

FOTO: Archiwum RMF

20:50