Ulice Berlina pękały wczoraj w szwach. Powodem nie był, jak to zwykle bywa, szał weekendowych zakupów, ale jedna z największych imprez ulicznych w Europie. „Przyłącz się do Republiki Miłości" - takie hasło towarzyszyło tegorocznej Love Parade.

Do stolicy Niemiec zjechali fani muzyki techno z całego świata. To, oprócz muzyki, wielka rewia mody. W tym roku tryumfy święciły „freski” na ogolonej głowie, czy brak ubrania, zastąpiony foliową bielizną. Mimo olbrzymiej ilości ludzi, frekwencja była mniejsza niż w latach ubiegłych. Policja twierdzi, że w tym roku do Berlina przyjechało, około 800 tysięcy osób. Dla porównania podajmy, że dwa lata temu Love Parade przyciągnęła półtora miliona fanów techno. Posłuchajcie też relacji korespondenta RMF w Berlinie – Tomasza Lejmana.

Muzykę było słychać w Berlinie tak naprawdę od przedwczoraj. Uczestnicy Love Parade zjeżdżaali się już na długo przed rozpoczęciem imprezy. Na parkingach można było zauważyć wiele aut z napisami „Parada miłości 2001”. Muzyki można było słuchać z własnego magnetofonu, bądź z kolumn ustawionych na samochodach. Pogoda wczoraj dopisała. Posłuchaj relacji z Berlina naszego korespondenta Tomasza Lejmana:

Jednak Parada Miłości to nie tylko święto fanów muzyki techno. Love Parade to żyła złota dla sprzedawców pamiątek – jak „ciepłe bułeczki” rozchodziły się gwizdki, koszulki, czapeczki. W sumie sprzedano kilka milionów różnych gadżetów. Dobra pogoda sprawiła, że i handlarze napojami zarobili sporo – w kolejkach po picie ustawiały się tłumy. Jednak wszyscy zastanawiają się czy to już koniec berlińskiej imprezy. Główny organizator Parady, Dr Mote chce się wycofać się z organizowania imprezy w stolicy Niemiec a powodem są ciągłe problemy z władzami miasta, których z roku na rok maleje sympatia do Love Parade. Mniejsze tłumy miłośników techno sprawiły też mniejsze kłopoty policjantom i służbom medycznym. Pod zarzutem handlu narkotykami aresztowano 24 osoby. W ubiegłym roku było ich prawie 15 razy więcej. Służby medyczne udzieliły pomocy 400 balowiczom. Jednak stan tylko 40 wymagał przewiezienia ich do szpitala.

foto: Archium RMF

08:05