To Beata Kempa - była szefowa Kancelarii Premiera - opracowała system comiesięcznych nagród w rządzie Beaty Szydło, który stał się sposobem na zwiększenie ministerialnych pensji - dowiedział się nasz reporter Patryk Michalski.

Jak dowiedział się nasz dziennikarz, premier Szydło zaakceptowała pomysł przyznawania nagród, chociaż - jak wynika z informacji reportera RMF FM - nie była jego autorką i nie przywiązywała do niego większej uwagi.

Dopiero, kiedy nagrody stały się głównym politycznym tematem, Beata Szydło zorientowała się, że to na nią spadnie polityczna odpowiedzialność. Dlatego w sejmowym przemówieniu zdecydowała się ich bronić.

Dzięki ujawnionej przez nas informacji, wiemy też jak doszło do "omyłkowego przyznania nagród" w rządzie Mateusza Morawieckiego - po deklaracji premiera, że ich nie będzie. Dokumenty, za które odpowiedzialna była Beata Kempa, trafiły na biurko jej następcy - Michała Dworczyka, który automatycznie je podpisał, nie wiedząc o stworzonym we wcześniejszym rządzie systemie automatycznych nagród.

Nasz reporter próbował skontaktować się z Beatą Kempą. Na razie jest niedostępna.

Pytana o tę sprawę rzeczniczka PiS Beata Mazurek podkreślała, że to nie partia decydowała o przyznawaniu nagród, dlatego nie chciała komentować sprawy. Na pytanie Patryka Michalskiego o odpowiedzialność minister Kempy za wizerunkowy kryzys, odpowiedziała, że nie zna szczegółów dotyczących tego, kto wpadł na pomysł przyznawania regularnych nagród. Nie twierdzę, że pan nie ma racji, tyle że pytanie to należałoby kierować do kogoś innego - podsumowała.

Marcin Kierwiński z PO domaga się zdecydowanych działań w tej sprawie m.in. Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego. Chce też sprawdzenia, czy przyznawanie nagród było legalne. Uważam, że sprawą powinna zająć się Najwyższa Izba Kontroli i instytucje państwa - skomentował Kierwiński.

Prezes PiS zapowiedział obniżkę pensji posłom

Wczoraj podczas konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że ministrowie konstytucyjni, sekretarze stanu, którzy są politykami, zdecydowali się oddać nagrody do połowy maja na cele społeczne, do Caritasu. Jarosław Kaczyński oprócz tego zapowiedział, że pojawią się ustawy obniżające pensje posłom i senatorom o 20 proc.

"Do polityki nie idzie się dla pieniędzy"

Swego czasu przed wyborami powiedziałem, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy i społeczeństwo najwyraźniej to zapamiętało - stąd ta reakcja na nagrody, stąd takie oczekiwanie daleko idącej skromności w życiu publicznym - mówił Kaczyński po posiedzeniu Komitetu Politycznego PiS. Ponieważ my wiemy, że jesteśmy dla społeczeństwa i to nie jest tak, że idzie się do polityki dla pieniędzy, i nie jest celem polityki bogacenie się polityków, wobec tego podjęliśmy pewne decyzje - dodał.

Stwierdził równocześnie, że Komitet Polityczny na mój wniosek ustalił, że zostanie złożony do laski marszałkowskiej projekt obniżenia o 20 proc. pensji poselskich. W dalszej części konferencji doprecyzował, że projekt obniżenia pensji będzie dotyczył również senatorów.

Dodatkowo - jak powiedział Kaczyński - mają zostać "wprowadzone nowe limity obniżające" dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków i starostów, a także dla ich zastępców. Wskazał też, że zniesione zostaną "wszelkie dodatkowe, poza pensją, świadczenia, jeśli chodzi o kierownictwa spółek Skarbu Państwa", w tym spółek komunalnych.

Będziemy egzekwować z całą stanowczością dyscyplinę w tych sprawach - podkreślił prezes PiS.

Jeżeli ktoś by nie chciał głosować za tego rodzaju decyzjami, bo powtarzam, one w większości wypadków muszą być podjęte poprzez ustawy, to traci szansę na miejsce na liście wyborczej, traci szansę na dalszy udział w polityce - oświadczył.

Ocenił, że społeczeństwo "oczekuje skromności". Wobec tego ta skromność będzie wprowadzana - zadeklarował prezes PiS.

Vox populi, vox dei

Vox populi, vox dei - głos ludu, głos Boga. Jeśli społeczeństwo tego chce, a widać wyraźnie, że chce, to my się przychylamy do tej decyzji i będziemy w związku z tym ponosić finansowe straty, ale dla dobra ojczyzny, dla budowy przeświadczenia społeczeństwa, że polityka rzeczywiście nie jest dla bogacenia się, jest po to, żeby służyć dobru publicznemu - powiedział Kaczyński. 


(mpw)