"Jeśli nasz raport anulowano, to jedynym obowiązującym jest teraz raport MAK-u i Tatiany Anodiny" - tak Maciej Lasek z komisji Jerzego Millera komentuje decyzję podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Przypomnijmy, że ta ogłosiła, iż przyczyną katastrofy tupolewa w Smoleńsku były wybuchy, a ustalenia komisji Millera - wskazujące między innymi na błędy pilotów - zostają anulowane.

Maciej Lasek odnosząc się do oceny podkomisji Macierewicza zadaje pytanie, gdzie miało dojść do wybuchów, ile ich było, jaki materiał został użyty. Zastanawia się też, dlaczego żaden z tych wybuchów nie został zarejestrowany - nawet ten w skrzydle, gdy samolot - według wersji komisji Macierewicza - miał dalej lecieć.

Macierewicz dopasowuje wybuchy do zdjęć, bo nawet nie widział wraku - mówi Lasek w rozmowie z RMF FM.

On może sobie zeskanować ten samolot, bo nie wie, na czym polega badanie wypadku lotniczego. My w powietrzu badaliśmy działanie autopilota. Tym różnią się specjaliści od amatorów - podkreśla.

Maciej Lasek dodaje, że jeśli Macierewicz wybuchami zastępuje teraz oficjalny polski raport i tym samym rozgrzesza załogę, to natychmiast powinny być wycofane zalecenia dla pilotów po raporcie Millera. Jest to tylko proszenie się o ponowną katastrofę - dodaje.

A polski raport powinien zostać wycofany z IKAO - Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego, a wtedy zostaje tam tylko rapoty MAK-u, który pomija rosyjskie błędy i winę kontrolerów. 

Autor książki "ostatni lot": Raport techniczny podkomisji smoleńskiej to powtórzenie tez

Raport techniczny podkomisji smoleńskiej to powtórzenie tez, które już były w użyciu od kilku lat - mówi RMF FM autor książki "Ostatni lot" Jan Osiecki. 

Obserwujący prezentację raportu pisarz i dziennikarz, z którym rozmawiał Tomasz Skory, kwestionuje ustalenia podkomisji, z których wynika, że rozpad samolotu na kilkadziesiąt tysięcy części, brak krateru po uderzeniu oraz charakterystyczne zniszczenia ciał ofiar to dowody na eksplozję na pokładzie tupolewa. 

Jan Osiecki podważa te tezy przywołując na przykład wskazania rejestratorów i choćby niewybite, najsłabsze elementy kadłuba, czyli okna. Dodaje, że to chyba pierwsza w historii lotnictwa komisja badająca katastrofę bez oględzin wraku, a w oparciu o zdjęcia. Co więcej, zdaniem Osieckiego podkomisja korzystała tylko z tych materiałów, które uznała za korzystne dla swoich hipotez.

Tutaj znajdziecie więcej informacji nt. raportu technicznego podkomisji smoleńskiej.

(m)