Samolot Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, "uległ destrukcji w powietrzu w wyniku eksplozji" - takie stwierdzenie znalazło się we wprowadzeniu do raportu technicznego, zaprezentowanego przez działającą przy MON podkomisję smoleńską. Jej szef i były szef MON Antoni Macierewicz zaznaczył jednak w czasie konferencji prasowej, że prezentując dotychczasowe ustalenia podkomisji nie wypowiadał się nt. zamachu. "Nie sądzę, żeby ktokolwiek z członków komisji wypowiadał się na temat zamachu ani też w materiale filmowym (...) nie było ani słowa na temat zamachu" - podkreślił. W zaprezentowanym dzisiaj dokumencie znalazło się stwierdzenie, że raport przygotowany przez komisję Jerzego Millera i opublikowany w 2011 roku zostaje unieważniony i anulowany. Macierewicz ogłosił, że do czasu powstania ostatecznego raportu jego podkomisji nie będzie oficjalnego stanowiska państwa polskiego ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Ten ostateczny dokument natomiast może powstać - jak podał Macierewicz - "mniej więcej za rok".

Samolot Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, "uległ destrukcji w powietrzu w wyniku eksplozji" - takie stwierdzenie znalazło się we wprowadzeniu do raportu technicznego, zaprezentowanego przez działającą przy MON podkomisję smoleńską. Jej szef i były szef MON Antoni Macierewicz zaznaczył jednak w czasie konferencji prasowej, że prezentując dotychczasowe ustalenia podkomisji nie wypowiadał się nt. zamachu. "Nie sądzę, żeby ktokolwiek z członków komisji wypowiadał się na temat zamachu ani też w materiale filmowym (...) nie było ani słowa na temat zamachu" - podkreślił. W zaprezentowanym dzisiaj dokumencie znalazło się stwierdzenie, że raport przygotowany przez komisję Jerzego Millera i opublikowany w 2011 roku zostaje unieważniony i anulowany. Macierewicz ogłosił, że do czasu powstania ostatecznego raportu jego podkomisji nie będzie oficjalnego stanowiska państwa polskiego ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej. Ten ostateczny dokument natomiast może powstać - jak podał Macierewicz - "mniej więcej za rok".
Po lewej: szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz, po prawej na pierwszym planie: prof. Piotr Witakowski /Paweł Supernak /PAP

Mamy dzisiaj zaszczyt zaprezentować raport techniczny, obejmujący okres badania od lutego 2016 roku do dnia dzisiejszego, koncentrujący się na kwestiach technicznych przyczyn tragedii, technicznych przyczyn śmierci polskiej elity narodowej, która poległa pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku po katastrofie, w trakcie katastrofy Tu-154 M, rządowego samolotu - zaczął prezentację Antoni Macierewicz.

Jak dodał, raport techniczny różni się od materiałów opublikowanych do tej pory.

Różni się zarówno tym, że koncentruje się wyłącznie na problematyce technicznej i nie jest, z tego punktu widzenia patrząc, raportem końcowym i nie podlega regułom raportu końcowego. (Różni się) także tym, że tym razem zgodnie z regułami, a odmiennie niż znane państwu raport pana Millera, raport pani Anodiny. Zajmuje się wyłącznie faktami - powiedział szef podkomisji.

(Raport) nie zawiera w ogóle interpretacji politycznych, sugestii i aluzji, nie dotyczy wskazywania winnych i odpowiedzialnych. Dotyczy tylko technicznej strony zagadnienia, fakt po fakcie, tak jak one prowadził do tragedii - dodał Macierewicz.

Dokument - jak napisano we wprowadzeniu do raportu - "zbiera i przedstawia istotne fakty, informacje, okoliczności, które nie zostały wzięte pod uwagę" w raportach MAK i komisji Millera. Wyszczególniono 7 punktów, a wśród nich, m.in. zapis, że "samolot Tu-154M uległ destrukcji w powietrzu w wyniku eksplozji" oraz że "najpierw nastąpiły eksplozje lewego skrzydła i doprowadziły do rozpadu struktury odejmowanej części skrzydła więcej niż 900 m przed progiem pasa 26 lotniska Smoleńsk Severny".

Podkomisja smoleńska podejmowała wysiłki, by odzyskać wrak Tu-154 M

Podkomisja smoleńska podejmowała wiele wysiłków, aby odzyskać wrak Tu-154 M oraz aby zbadać go chociaż na miejscu; nie uzyskaliśmy odpowiedzi ze strony Federacji Rosyjskiej - liczymy, że do tego dojdzie - tłumaczył szef podkomisji.

Antoni Macierewicz podkreślił, że podkomisja smoleńska zajmuje się tragedią katastrofy "ze szczególną intensywnością i koncentrując się na najnowocześniejszych technikach badawczych". Jak wskazał, wynika to z postępu nauki w ciągu ostatnich lat, ale także ze "szczególnych okoliczności, w jakich komisji przyszło badać tę tragedię".

Na skutek decyzji rządu pana premiera Donalda Tuska postępowanie w sprawie wyjaśnienia tej tragedii zostało w pełni oddane w ręce strony rosyjskiej. Można by oczywiście powiedzieć, że obarczanie odpowiedzialnością wyłącznie pana premiera jest nie do końca fair, bo przecież większość ówczesna parlamentarna - oparta na posłach Platformy Obywatelskiej - zdecydowała w głosowaniu, że Polska nie będzie występowała o przejęcie ani całości, ani nawet części postępowania - mówił Macierewicz. Według niego, ta decyzja pozostawiła "wszystkie badania i wszystkie dowody w rękach rosyjskich".

Szef podkomisji stwierdził także, że sekcje zwłok ofiar powinny być przeprowadzone przez polskich ekspertów natychmiast w kwietniu 2010 roku. Polska strona nie uczestniczyła w sekcjach dokonywanych przez Federację Rosyjską - zaznaczył.

Były szef MON podkreślił, że podkomisja smoleńska "podejmowała wiele wysiłków, aby zarówno odzyskać polską własność, jak i aby móc na miejscu chociażby zbadać".

Do dzisiaj niestety nie uzyskaliśmy odpowiedzi ze strony Federacji Rosyjskiej, do której zwracaliśmy się, aby zostały stworzone wszystkie warunki, aby można było na miejscu podjąć te badania - powiedział Macierewicz. Liczymy, że do tego prędzej czy później dojdzie - oświadczył.

Równocześnie zastrzegł, że "przy braku dostępu do wraku, miejsca zdarzenia, urządzeń nawigacyjnych i oryginałów czarnych skrzynek podkomisja zgromadziła dziesiątki tysięcy zdjęć i filmów, przeprowadzono symulacje, zbadano bliźniaczy samolot Tu-154".

"Rosjanie nie przeprowadzili koniecznej rekonstrukcji modelu samolotu"

Rosjanie nie przeprowadzili szeregu istotnych aspektów katastrofy samolotu Tu-154M, w tym nie przeprowadzili rekonstrukcji modelu samolotu, co jest konieczne - tłumaczył ekspert podkomisji smoleńskiej Frank Taylor. Jak dodał, "w trakcie swojej pracy dla podkomisji porównywał m.in. raporty, które już powstały".

Rosjanie nie uwzględnili szeregu bardzo istotnych aspektów tego zdarzenia - przede wszystkim nie przeprowadzili rekonstrukcji modelu tego samolotu, co jest absolutnie konieczne w przypadku większości katastrof lotniczych. Większość uszkodzeń powstaje w wyniku samego zderzenia, a zadaniem śledczych jest przeanalizowanie całego wraku i znalezienia pewnych zdarzeń, które mogły doprowadzić do takiej katastrofy - powiedział ekspert.

W normalnych okolicznościach należy się obchodzić z wrakiem bardzo ostrożnie, następnie przetransportować ten wrak w bezpieczne miejsce, gdzie można badać i dokonać jego rekonstrukcji. Tego nie zrobiono - dodał.

Taylor ocenił, że "nie był to klasyczny wypadek, klasyczna katastrofa", a z uwagi na okoliczności katastrofy konieczny jest międzynarodowy pogląd i wkład w ten raport.

Raport komisji Millera unieważniony i anulowany

Raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych pod przewodnictwem Jerzego Millera z 29 lipca 2011 roku ws. katastrofy smoleńskiej jest nieważny i zostaje anulowany - takie stwierdzenie znalazło się w raporcie technicznym podkomisji smoleńskiej.

Jak uzasadniono: Ustalenia Komisji Millera okazały się w świetle przeprowadzonych badań nieprawdziwe, błędnie wskazując przyczyny katastrofy, powtarzające niezgodnie z prawdą ustalenia komisji MAK.

Antoni Macierewicz, pytany w czasie konferencji prasowej o podstawę prawną anulowania raportu komisji Millera, stwierdził, że jest to decyzja podkomisji smoleńskiej, i powtórzył, że raport Millera powstał pod presją polityczną i zawierał fałszywe tezy.

Macierewicz ogłosił również, że po anulowaniu dokumentu przygotowanego przez komisję Millera nie ma oficjalnego stanowiska państwa polskiego ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej i że do czasu powstania ostatecznego raportu podkomisji takiego stanowiska nie będzie.

"Samolot Tu-154M uległ destrukcji w powietrzu w wyniku eksplozji"

We wprowadzeniu do raportu technicznego podkomisji smoleńskiej znalazło się 7 punktów, które mają uzasadniać tezę, że 10 kwietnia 2010 nie doszło do błędu pilota.

Wśród nich znajduje się stwierdzenie o tym, że "samolot Tu-154M uległ destrukcji w powietrzu w wyniku eksplozji".

Postawiono też m.in. tezę, że "nad ziemią nastąpiła eksplozja w kadłubie samolotu Tu-154M i całkowita awaria zasilenia elektrycznego, zanim uderzył on w ziemię".

"Wybuch miał miejsce w lewej części kadłuba w rejonie trzeciej salonki, gdzie fala uderzeniowa wyrwała lewe drzwi pasażerskie, wysadziła pierwszy i trzeci dźwigar lewego centropłatu, a ciała kilkunastu pasażerów trzeciej salonki zostały zniszczone i rozrzucone na przestrzeni ponad 100 metrów" - napisano.

Jak zaznaczono, "wykaz materiałów dowodowych przedstawionych w niniejszym dokumencie nie jest ostateczny". Podkreślono, że pełen zbiór faktów, informacji, badań i analiz zostanie przedstawiony w raporcie końcowym.

Podkomisja: Rozpad samolotu na kilkadziesiąt tysięcy części dowodem na eksplozję

Rozpad samolotu na kilkadziesiąt tysięcy części, brak krateru po uderzeniu w miękki grunt ponad 70-tonowego samolotu i charakterystyczne zniszczenia ciał ofiar - wszystko to są, według podkomisji smoleńskiej, dowody na eksplozję w tupolewie.

W prezentacji, przedstawionej przez podkomisję smoleńską podczas konferencji prasowej, przedstawiony został "materiał dowodowy zawarty w raporcie, wskazujący na eksplozyjny charakter zniszczenia Tu-154M".

Wymieniono m.in. eksplozję w lewej, odejmowanej części skrzydła, zniszczenia powybuchowe na skrzydle i odłamkach, odkształcenia i rozrzut odłamków we wszystkich kierunkach w stosunku do toru przemieszczania się samolotu. Jak zaznaczono, zidentyfikowano także wewnętrze części skrzydła, które osiadły na gałęziach wysokich partii drzew.

Podano także, że wybuch rozsadził trzecią salonkę, zabijając wszystkich jej pasażerów i rozrzucając ich szczątki na całej długości wrakowiska.

Fala detonacyjna, idąca w kierunku ogona, rozerwała ten fragment kadłuba i spowodowała wywinięcie lewej i prawej burty wraz z dachem na zewnątrz konstrukcji - stwierdzono w prezentacji.

Wskazano także na liczne odłamki osmolone i opalone, rozrzucone ok. 100 m przed miejscem upadku samolotu, a także na rozpad samolotu na kilkadziesiąt tysięcy części.

Kolejne dowody na eksplozję to - według prezentacji - brak krateru po uderzeniu ponad 70-tonowego samolotu w miękki grunt, całkowite zniszczenie wszystkich foteli, oddzielne położenie siedzeń, oparć i stelaży, a także wyrwanie z burty lewych drzwi pasażerskich, wbitych w ziemię na metr z prędkością przekraczającą 10-krotnie prędkość spadania samolotu.

Wskazano również na charakterystyczne zniszczenia ciał ofiar, w tym "całkowite rozczłonkowanie kilkunastu ofiar, siedzących w salonce nad centrum eksplozji, i rozrzucenie ich ciał na całym obszarze wrakowiska".

Podkomisja: Eksplozji w kadłubie Tu-154 M nie kwestionują Rosjanie

W materiale filmowym zaprezentowanym na konferencji prasowej wskazano, że "z ustaleń podkomisji wynika, że samolot zniszczyły co najmniej dwie eksplozje".

Pierwsza rozsadziła lewe skrzydło samolotu tak, że odcięła jedną końcówkę, a następnie doprowadziła do zniszczenia klapy zaskrzydłowej lewego skrzydła - podano.

W prezentacji stwierdzono również, że "eksplozji w kadłubie nie kwestionują Rosjanie".

Eksperci rosyjskiej prokuratury badający wrak w dniach 17-23 września bardzo dokładnie opisali rozległe zniszczenia lewego centropłata, obejmujące całkowitą destrukcję żeber, poszycia zewnętrznego i wygięcia poszycia dolnego oraz kesonów bakowych. Stwierdzają też, że nastąpiło to na skutek olbrzymiego ciśnienia wewnętrznego, a więc wybuchu. Przypisują to jednak nie eksplozji materiału wybuchowego, lecz wytworzeniu się uderzenia ciśnienia hydraulicznego znajdującego się w baku paliwa - podkreślono w prezentacji.

W filmie zauważono jednak, że "strefa rozrzutu odłamków powstałych na skutek tego hipotetycznego rozrzutu hydraulicznego" obejmuje 150 m. Czy jest możliwe, by w kesonach niewielkich rozmiarów baku oraz lewego centropłata powstało uderzenie hydrauliczne, by przy tak niewielkiej ilości paliwa mogło doprowadzić do rozsadzenia samolotu, a co najważniejsze, mogło ono zniszczyć przedni dźwigar centropłata i trzeci dźwigar kesonu bakowego? Oczywiście nie - stwierdzono.

W prezentacji zaznaczono także, że zniszczenia w centropłacie i rozmieszczenie ciał ofiar "jednoznacznie" wskazują, że "takich zniszczeń z pewnością nie mogło spowodować uderzenie hydrauliczne".

Podkomisja: Na katastrofę Tu-154 M złożył się szereg świadomych działań

W prezentacji filmowej zaznaczono, że na obecnym etapie prac nie ma wątpliwości, że na tragedię złożył szereg świadomych działań: Zarówno w obszarze remontu samolotu Tu 154 M nr boczny 101, sposobu przygotowania oficjalnej delegacji rządowej do Katynia, świadome fałszywe sprowadzenie samolotu do lądowania przez rosyjskich kontrolerów, jak i awarie oraz eksplozje, które ostatecznie zniszczyły tupolewa (...).

Macierewicz: Co do natury eksplozji nie ma wątpliwości, co do jej dokładnego kształtu trwa dyskusja

Raport techniczny podkomisji smoleńskiej zawiera skatalogowane fakty, które wskazują na rzeczywistą przyczynę tragedii smoleńskiej - przekonywał szef podkomisji Antoni Macierewicz. Dodał, że tezy generalne znajdują się we wstępie, a fakty zostały skatalogowane w zakończeniu.

Podstawowe tezy, które dzisiaj państwu prezentujemy, zostały zawarte we wstępie raportu oraz w jego zakończeniu - powiedział były szef MON. Jak zaznaczył, przyczyny są w całym raporcie, ale podkomisja uznała, że lepiej je zgromadzić w wymienionych wcześniej miejscach.

Częściowo jest to wynik apeli niektórych polityków, którzy niedawno mówili, że chcieliby zobaczyć i usłyszeć katalog dowodów wskazujących na to, co naprawdę się stało. Ten katalog, proszę państwa, tutaj, w tym raporcie jest - powiedział.

Macierewicz dodał, że stojący na stole model samolotu służył do badań Wojskowej Akademii Technicznej w tunelu aerodynamicznym w Instytucie Lotnictwa. Koncentracja na naukowym aspekcie tego badania jest szczególną właściwością prac naszej komisji - twierdził Macierewicz.

Jak oświadczył, "co do natury eksplozji nie ma wątpliwości", ale - jak zastrzegł - "co do jej dokładnego kształtu trwa dyskusja".

Trwają dyskusje, które wymagają jeszcze dalszych ekspertyz, jaki był charakter eksplozji, w którym miejscu dokładnie został umieszczony ewentualny ładunek wybuchowy. To nie są rozstrzygnięte sprawy - powiedział były szef MON.

Wiemy już na temat możliwych zachowań i działań, które mogły mieć miejsce w związku z tragedią smoleńską, bardzo wiele. Ale różne kwestie pozostają otwarte (...). Te kwestie będą jeszcze uściślane - dodał.

Macierewicz: Raport końcowy mniej więcej za rok

Antoni Macierewicz przyznał w trakcie konferencji prasowej, że nie potrafi podać "precyzyjnej" daty powstania końcowego raportu podkomisji.

Zaznaczył, że termin ten jest uzależniony od działań m.in. prokuratury, która prowadzi ekshumacje ofiar katastrofy. Jak podał: kiedy zostaną zakończone ekshumacje, to jego podkomisja będzie potrzebowała miesiąca, by uwzględnić wyniki badań w raporcie końcowym.

Wskazał także, że powstanie tego dokumentu jest uzależnione również od Narodowego Instytutu Badań Lotniczych przy Uniwersytecie Stanowym Wichita, który zajmuje się symulacjami, "weryfikującymi bądź falsyfikującymi (...) różne wersje przebiegu tej tragedii".

Oni to skończą mniej więcej za 10 miesięcy. W związku z czym znowu miesiąc później my będziemy mogli adaptować wyniki ich badań do naszego raportu - powiedział.

Jeżeli te wszystkie okoliczności i prace zespołu (...) zamkną się w przewidywanym terminie, to oznacza, że mniej więcej za rok będzie mógł być raport ostateczny - stwierdził Macierewicz.

Szef MON powołuje podkomisję

Podkomisja smoleńska zajmuje się badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej od lutego 2016 roku. Po odwołaniu Antoniego Macierewicza z funkcji szefa MON został on jej przewodniczącym.

Ostatni raz podkomisja przedstawiła swoje wnioski rok temu. Według jej ustaleń, tupolew został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed uderzeniem w brzozę.

W lutym tego roku podkomisja poinformowała, że wewnętrzną eksplozję potwierdził brytyjski ekspert podkomisji Frank Taylor.

W poniedziałek Antoni Macierewicz mówił, że w raporcie technicznym w sposób "wyczerpujący i wiarygodny" opisana będzie główna przyczyna katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem, instytucje państwowe, które wcześniej badały katastrofę smoleńską, nie dopełniły podstawowych obowiązków, a decyzje w tej sprawie miały charakter polityczny.

W środowym wywiadzie dla "Gazety Polskiej" były szef MON stwierdził, że "raport techniczny ma charakter przełomowy". Jasno definiuje przyczyny tragedii, wskazuje modus operandi sprawcy, przywołuje dowody, których już nikt nie będzie mógł pominąć - podkreślił. Dodał, że raport techniczny podpisali "wszyscy członkowie komisji".


(ug, e)