Co najmniej 120 osób zginęło, a 140 zostało rannych w pożarze dwóch pociągów metra w Taegu w Korei Południowej. 70 ciał jest spalonych tak bardzo, że identyfikacja ofiar będzie możliwa dopiero za pomocą testów DNA. Ofiar może być jednak dużo więcej ponieważ 100 osób uznano za zaginione.

Pożar wybuchł w godzinach porannego szczytu. Wagony metra celowo podpalił mężczyzna, który w przeszłości leczył się psychiatryczne.

57-latek spryskał łatwopalną substancją wnętrze jednego z wagonów, a następnie podpalił zapalniczką. Ogień momentalnie ogarnął cały, 6-wagonowy pociąg. W tym samym czasie na stację wjechał drugi, który także zapalił się i niemal doszczętnie spłonął.

Policja zasugerowała, że powodem śmierci większości pasażerów był brak powietrza. Świadkowie mówią też, że ludzie nie byli w stanie wydostać się z zadymionych bądź płonących wagonów z powodu blokady automatycznie zamykających się drzwi.

To straszne, ludzie płonęli żywcem, nie mogli wydostać się z wagonów, drzwi były zablokowane. Nie wiem ile osób zginęło - mówił jeszcze w czasie akcji jeden ze strażaków.

To nie pierwsza tragedia w metrze w Taegu. W kwietniu 1995 roku ponad 100 osób zginęło podczas eksplozji na jednej z linii metra.

Foto: Korea Times

21:05