Hel nie powinien należeć już tylko do armii, lecz także do turystów i wczasowiczów - tak uznał Trybunał Konstytucyjny. Orzekł on, że przepisy dekretu z 1951 roku o obszarach szczególnie ważnych dla obrony kraju są niekonstytucyjne. Dotychczas wojsko musiało wyrazić zgodę na wszelkie zmiany wprowadzane w tak zwanych rejonach umocnionych, czyli między innymi na Helu i Westerplatte.

Przepisy blokowały wznoszenie i modernizację nieruchomości, dróg, oświetlenia, wodociągów i prowadzenia handlu. Sprzeciwiła się temu Rada Miejska Helu: "Te ograniczenia nie zapewniają bezpieczeństwa państwa. W dobie dzisiejszej techniki zmieniły się też metody penetracji wojskowej. Mieszkańcy Półwyspu Helskiego nie mogą w czasie pokoju korzystać z wolności - mają m.in. ograniczone prawo własności" - argumentowała mecenas Anna Kowalska, reprezentująca Hel. MON miał inne zdanie w tej kwestii: "To są ograniczenia, które są konieczne do ochrony obywatela. Na Helu znajdują się tysiące ton ropy naftowej oraz tysiące ton amunicji. Współdziałanie z wojskiem jest konieczne. Pozwolenie wojska jest tutaj kwestią zdrowego rozsądku" - argumentował Jakub Bińkowski z Ministerstwa Obrony Narodowej.

Trybunał przyznał jednak rację radnym z Helu. Sędziowie uznali bowiem, że obowiązujące przepisy są archaiczne i naruszają zasadę demokratycznego państwa prawa. TK nie zakwestionował jednak możliwości ograniczenia swobód obywatelskich, bo dopuszcza to konstytucja ze względu na ważny interes państwa. Trybunał uznał jednak, że konieczna jest nowelizacja ustawy dotyczącej ograniczania swobód obywatelskich, dlatego dzisiejsza decyzja sędziów zacznie obowiązywać od 2 lipca przyszłego roku. Do tego czasu posłowie mają czas na uchwalenie zmian. Wyrok Trybunału jest ostateczny.

foto RMF

15:30