Jeden z ostatnich działających jeszcze w Helu zakładów pracy najprawdopodobniej zostanie zamknięty. O Kodze stało się głośno w połowie zeszłego roku. Protestowali pracownicy, którzy nie dostawali pensji. Właścicielowi Kogi udało się spłacić część długów wobec pracowników. W sądzie znalazł się jednak wniosek o upadłość zakładu. Złożyła go była pracownica. Sąd ogłosił upadłość.

Koga to zakład przetwórstwa ryb, dlatego najbardziej na jej uratowaniu zależy rybakom. Zakład sprzedano w 1998 roku. Nowy właściciel popadł w długi, ponieważ kupując firmę musiał podpisać tzw. pakiet socjalny – musiał zagwarantować utrzymanie takiej liczby ludzi, jaka pracowała wcześniej w Kodze. Okazało się, że jest to bardzo trudne – pracownicy nie otrzymywali wypłat, w końcu sąd ogłosił upadłość. Teraz dług firmy wobec pracowników wynosi ponad 130 tysięcy złotych. Najprawdopodobniej syndyk już niedługo zamknie zakład. Były właściciel przedsiębiorstwa twierdzi jednak, że Kogę można jeszcze uratować. W czterech punktach wylicza on powody, dla których uratowanie Kogi powinno się udać. Są to: przeprowadzona już restrukturyzacja, zapotrzebowanie na mrożone ryby w Rosji i stopniowa likwidacja innych przetwórni. Ostatni powód, który wylicza szef Kogi, to wspomniane już poparcie rybaków. Do zatrzymania procesu likwidacji potrzebne jest jednak wycofanie z sądu wniosku o upadłość. Żeby to się stało wszyscy wierzyciele muszą otrzymać swoje pieniądze. Posłuchajcie też relacji reportera RMF, Wojciecha Jankowskiego.

Foto: Archiwum RMF

13:20