16 miesięcy więzienia za śmiertelne zranienie złodzieja. Taki wyrok wydał łódzki sąd w kolejnym głośnym procesie przy okazji, którego odżyło pytanie o granice obrony koniecznej.

Pewnej grudniowej nocy 97 roku mieszkaniec Łodzi zauważył przed swoim domem intruzów. Gdy wyszedł na zewnątrz jeden z nieproszonych gości rzucił się na niego z nożem. Gospodarz posesji wyrwał napastnikowi ostre narzędzie i ugodził go w pośladek. Ranny mężczyzna zmarł po kilku godzinach.

Prokuratura oskarżyła Józefa Banasiaka o zabójstwo, obrona wnosiła o uniewinnienie. Sąd uznał, że działanie pięćdziesięcioletniego łodzianina było nieproporcjonalne do zagrożenia, ale oskarżony niewątpliwie zabić nikogo nie chciał. Uznano go winnym ciężkiego uszkodzenia ciała prowadzącego w efekcie do śmierci. Najniższa przewidziana w tym przypadku kara to dwa lata, sąd złagodził ją nadzwyczajnie do 16 stu miesięcy, motywując to bardzo dobrą opinią oskarżonego. Uzasadnienie wyroku zwraca uwagę miedzy innymi na duże rozbieżności w wyjaśnieniach oskarżonego i na opinię biegłych, którzy stwierdzili, że w momencie zadawania ciosów, tuż po odebraniu napastnikowi noża, Banasiak nie czuł już strachu.

Józef Banasiak za kraty nie trafi ponieważ od czasu tragedii w areszcie tymczasowym spędził 9 miesięcy i tym samym nabył prawa do przedterminowego zwolnienia. Dodatkowo musi wypłacić wdowie po zaatakowanym intruzie 2 tys. zł odszkodowania i pokryć koszty procesu Decyzją sądu jest rozczarowany, prosił o oczyszczenie z zarzutów i uważa że jego jedyną winą jest to że nie dał się zabić. Po ogłoszeniu wyroku powiedział między innymi, że został skazany ponieważ bronił siebie, domu i rodziny.

Komentując całą sprawę sędzia Anna Wesołowska powiedziała że " po tej sprawie każdy powinien być przekonany, że mamy prawo się bronić, nie musimy uciekać, nie musimy czuć strachu przed napastnikiem, nasz dom jest naszym azylem. Nie wolno nam jednak zabijać wtedy gdy nie ma okoliczności, które by takie działanie usprawiedliwiały. "

Łódzki sąd okręgowy zajmował się sprawą po raz drugi. Poprzedni wyrok zaskarżyła prokuratura. W 98 roku sąd uznał oskarżonego za winnego zabójstwa ale od wykonania kary odstąpił tłumacząc, że Łodzianin działał w stanie silnego wzburzenia.

RMF FM Łódź, 20:55