56 osób zginęło w pożarze pociągu w Godhra w zachodnich Indiach. Ofiary to wyznawcy hinduizmu, którzy wracali z miasta Ayodhya na północy Indii. Pociąg, którym jechali zatrzymała grupa ekstremistów i podłożyła ogień. Z wypalonych wagonów wydobyto jak dotąd 50 ciał. Liczba ofiar może być wyższa.

Pociągiem wracali do centrum kraju działacze ekstremistycznych organizacji hinduistycznych. Już na stacji Goshra pod Ahmedabadem, skąd wyruszał pociąg, hałaśliwie zachowujący się i wykrzykujący antyislamskie hasła hinduiści zostali zaatakowani przez bojówkę muzułmanów. Sytuację rozładowała policja, wsadzając hinduistów do pociągu. Sabarmati Ekspress został jednak zatrzymany po przejechaniu kilku kilometrów; nieznani napastnicy podpalili wagon.

Hinduiści wracali z miasta Ajodhja, gdzie ich ugrupowania przygotowują się do rozpoczęcia kontrowersyjnej budowy własnej świątyni na ruinach meczetu. Został on zburzony przed niemal 10 laty. Sprawa ta wywołuje w Indiach wiele emocji. Ekstremiści zapowiedzieli, że zbudują tam swoją świątynie, mimo że nie pozwolił na to sąd. Zniszczenie przez hinduistów pochodzącego z XVI wieku meczetu Babri w grudniu 1992 roku doprowadziło do starć hinduistów i muzułmanów w całych Indiach. Zginęło wówczas ponad trzy tysiące osób.

Kilka godzin po tym, jak w podpalonym celowo pociągu spłonęło 56 wyznawców hiduizmu, w mieście Ahmedabad doszło do zamieszek. Rozwścieczony tłum usiłował podpalić dwa autobusy. Dwie osoby zostały pchnięte nożami. Taką informację przekazała tamtejsza policja.

rys. RMF

18:25