Zamknięta niespełna miesiąc temu stalownia Huty Batory w Chorzowie wznowiła produkcję. Po strajku okupacyjnym dyrekcja zakładu zwolniła 120 osób. Teraz ponownie zatrudnia, ale na dużo gorszych warunkach.

Po strajku, który wybuchł w Hucie Batory przed Wielkanocą, dyrekcja zakładu zdecydowała o zamknięciu stalowni. Teraz hutnicy wracają do pracy, ale nie zatrudnia ich już huta, a agencja pracy tymczasowej, co oznacza, że warunki zatrudnienia są znacznie gorsze niż poprzednio. Wielu z hutników, którzy brali udział w proteście, nie ma jednak innego wyjścia. Tylko nielicznym udało się bowiem znaleźć inną pracę.

Warunki są dużo gorsze. Straciliśmy przywileje, Kartę Hutnika, dodatki - mówią pracownicy stalowni. Jest ciężko o dobrze płatne zajęcie, a coś trzeba robić, żeby utrzymać rodzinę - dodają w rozmowie z reporterką RMF FM Anną Kropaczek.

Strajk pracowników dwóch wydziałów: stalowni i walcowni rur rozpoczął się spontanicznie 3 kwietnia. W ramach protestu w obronie miejsc pracy produkcji nie podjęło około 350 pracowników zakładu. Hutnicy zdecydowali o przerwaniu strajku okupacyjnego po pięciu dniach, kiedy właściciel zakładu - kontrolowana przez Romana Karkosika giełdowa spółka Alchemia - podjął decyzję o zamknięciu stalowni.

Wcześniej prezydent Chorzowa Andrzej Kotala uprzedzał, że jeśli konflikt nie zostanie zażegnany, może dojść do interwencji policji. Strajk był bowiem nielegalny z powodu niewyczerpania procedur sporu zbiorowego.