Polska wciąż nie złożyła oficjalnego wniosku o uruchomienie unijnych rekompensat dla rolników w strefie buforowej. Mają one objąć 200 tysięcy tuczników - dowiedziała się nasza brukselska korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon. Chodzi o pieniądze z Brukseli dla polskich hodowców stratnych z powodu zagrożenia afrykańskim pomorem świń.

Unia Europejska może podjąć decyzję w sprawie pomocy już w przyszły czwartek. Decyzja Brukseli będzie działać wstecz, czyli rekompensaty obejmą mięso skupywane od 26 lutego. Polskie władze muszą jednak przedstawić bardzo szybko odpowiedni plan działania zawierający wiarygodne dane dotyczące liczby tuczników czy cen. Komisja gotowa jest przystać na rekompensaty do 200 tys. tuczników. Urzędnicy z dyrekcji ds. rolnictwa sugerują jednak, żeby nie utylizować skupywanego za unijne pieniądze mięsa, bo jest ono zdrowe. Argumentem są pieniądze unijnych podatników, które by wtedy szły na marne. Dyrekcja ds. ochrony konsumentów twierdziła natomiast, że mięso ze strefy buforowej nie może być sprzedawane w postaci świeżej. Twierdzili, że musi być poddane utylizacji albo przetworzone (w bardzo wysokiej temperaturze, co jest kosztowne dla firm, a ostateczny produkt nie jest zbyt "szlachetny"). To sprzeczności, które utrudniają polskim władzom dopracowanie planu.

Dyskutowana jest także wysokość wsparcia. Polska chciałaby, aby Bruksela wyrównała różnice w cenie między obecnymi cenami wieprzowiny, a tymi sprzed pojawienia się afrykańskiego pomoru świń. Komisja Europejska chce, aby to była tylko różnica między cenami w strefie buforowej a cenami poza strefą. Propozycja Brukseli to oczywiście mniejsze wsparcie, bo ceny poza strefą buforową także bardzo spadły. Bruksela gotowa jest pokryć połowę tej różnicy, druga połowa pochodziłaby z budżetu naszego państwa.

(mal)