Prawie 100 osób - jeszcze w tym roku - ma stracić pracę w Stoczni Gdańskiej. To kolejne redukcje w zadłużonym zakładzie. Na początku roku zwolniono już około 300 osób.

Związkowcy przyznają, że już od lipca spodziewali się kolejnych zwolnień. Wypowiedzenia ma dostać 98 pracowników spoza bezpośredniej produkcji, głównie z administracji.

Informacja w tej sprawie została już wysłana do związkowców. Ci będą teraz negocjować warunki zwolnień. Zakład ma zbyt wysokie koszty. To jest to, o czym mówimy już od dłuższego czasu. Te przerosty zatrudnienia były wymuszone przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Oni nas zobowiązali do utrzymania zatrudnienia na bardzo wysokim poziomie. I to takiego zatrudnienia pełnoetatowego, co bardzo windowało koszty utrzymywania zakładu. Chcemy, żeby te zwolnienia odbyły się do końca roku - mówi Jacek Łęcki, rzecznik ISD Polska, ukraińskiego właściciela Stoczni Gdańskiej. Dodaje także, że trwają długo oczekiwane rozmowy w sprawie przyszłości zakładu między ukraińskim i polskim właścicielem, czyli Agencją Rozwoju Przemysłu. Informacji w sprawie efektów tych rozmów można spodziewać się najwcześniej w przyszłym tygodniu.

Stocznia Gdańska ma kłopoty z płynnością finansową. Jest zadłużona na około 180 milionów złotych. Od początku roku pracownicy zakładu otrzymywali swoje wypłaty w ratach. We wrześniu na kilka godzin przerwali pracę, aby zaprotestować przeciwko takiej sytuacji i braku porozumienia między właścicielami w sprawie ratowania zakładu. Nie kontynuowali strajku, bo w październiku większość pracowników dostała pieniądze na czas. Reszta dziś powinna otrzymać drugą ratę wynagrodzenia.