Pożyczki i kredyty bankowe zdrożeją, ale za to będą przyznawane na jasnych zasadach – pisze „Rzeczpospolita”. Już we wtorek rząd ma przyjąć założenia do ustawy o kredycie konsumenckim. Nowe przepisy będą dotyczyły pożyczek i kredytów do 255 tys. zł (obecnie do 80 tys. zł).

Klient będzie miał więcej czasu do namysłu, czy pożyczka jest mu rzeczywiście potrzebna – zamiast obecnych dziesięciu aż 14 dni na rezygnację z umowy z bankiem. Jeśli jednak pożyczkodawca nie poinformuje go o możliwości odstąpienia, to będzie mógł się wycofać nawet po kilku latach.

Banki będą też musiały szczegółowo informować konsumentów o cenie kredytu. Nowością są również obowiązki związane z wyliczaniem rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania. Ponadto w specjalnym arkuszu informacyjnym dla klienta banki będą przedstawiały dane o kwocie kredytu, spreadzie, kursach walutowych, oprocentowaniu, zasadach kapitalizacji odsetek. W formularzu będą także: lista kosztów, rozpisanie płatności za pierwszy rok, opłaty i prowizje za wcześniejszą spłatę.

Bankowcy nie kryją, że regulacje oznaczają wzrost kosztu kredytów i wyższe marże pożyczkodawców. Trzeba będzie przeszkolić personel, zmienić systemy informatyczne.

Konsumenci stracą też prawo do bezpłatnej wcześniejszej spłaty kredytu. Za zwrot pieniędzy przed terminem będą musieli zapłacić do 1 proc. oddawanej kwoty.

Ustawa ma objąć nie tylko kredyty konsumpcyjne, ale także tzw. chwilówki (pożyczki krótkoterminowe) oraz pożyczki w lombardach. Nie będzie natomiast dotyczyła kredytów hipotecznych.

Wprowadzenie nowych przepisów narzuca nam Bruksela. Polska musi to uczynić w ciągu kilku miesięcy.