Doniesienia z rynku mieszkaniowego i budowlanego są coraz bardziej niepokojące. W budowie jest o blisko 80 tysięcy mniej mieszkań niż w zeszłym roku. Znacznie spadła też liczba pozwoleń na budowę wydanych w pierwszych 9. miesiącach tego roku. Nic dziwnego, że branża pesymistycznie patrzy w przyszłość.

Według najświeższego raportu GUS co czwarta firma budowlana poważnie obawia się o swoje losy. A przecież to właśnie budownictwo miało być jedną z lokomotyw ożywienia gospodarczego, niestrudzenie zapowiadanego przez premiera Leszka Millera i szefa infrastruktury Marka Pola.

Jak widać mówić jest po prostu znacznie łatwiej niż coś zrobić. Zamiast obiecywanych ułatwień i poczucia bezpieczeństwa, branża budowlana dostała zapowiedź wyższego VAT-u na materiały budowlane a konsumenci zamieszanie wokół ulgi remontowej i kredyt mieszkaniowy preferencyjny, ale tylko z nazwy – wylicza Kazimierz Kirejczyk, analityk rynku nieruchomości. Z całą pewnością rynek, któremu rząd nie przeszkadza na pewno by sobie poradził lepiej, niż taki rynek któremu bez przerwy się przeszkadza, destabilizując dodaje Kirejczyk.

Skutek tych manipulacji jest taki, że branża zamiast odbijać się od dna trwa w kryzysie co w największym uproszczeniu oznacza coraz mniej nowych inwestycji. Dla klientów, którzy planują zakup nowego M, najkrócej mówiąc oznacza to tyle, że czasu na to planowanie jest bardzo mało.

Takie ostrzeżenie ma dla wszystkich, którzy myślą o zakupie nowego M, Jarosław Szanajca, prezes Związku Firm Developerskich. Niestety brak podaży, rozjeżdżający się z coraz większym popytem, na to nałożony jeszcze efekt akcesyjny, czyli związanym z przystąpieniem Polski do UE, prawdopodobnie spowoduje stabilny i dość istotny wzrost cen mieszkań.

Zapowiedź jeszcze wyższych niż dziś cen nieruchomości może sprawić, że pesymistyczny nastrój panujący teraz wśród firm budowlanych udzieli się także konsumentom.

17:00