Ministerstwo Finansów, które słynie ostatnio z mówienia o konieczności oszczędzania budżetowych pieniędzy, zamówiło nowe logo. Dla siebie oraz podległych mu służb. Nowego znaku graficznego używa już Służba Celna i Urzędy Kontroli Skarbowej. Koszt - prawie 220 tysięcy złotych.

Resort tłumaczy, że ta nowa - jak to określa - identyfikacja wizualna jest konieczna, gdyż do tej pory symbole ministerstwa oraz podległych mu służb nie były spójne, a nawet - przekonują urzędnicy - trudno było jednoznacznie stwierdzić, że dana jednostka jest częścią resortu finansów.

Ministerstwo nie określa terminu wprowadzenia nowego logo. Na razie używa go na swoich stronach internetowych Służba Celna i Urzędy Kontroli Skarbowej.

Identyfikacja wizualna to rzecz kluczowa, ale raczej dla działających na konkurencyjnym rynku prywatnych firm, które w ten sposób przyciągają klientów, niż dla finansowanych z naszych kieszeni urzędów. Bo do urzędu skarbowego klienci i tak trafią, zmuszeni przez prawo, i całkowicie niezależnie od tego, czy ma on jakiekolwiek logo, poza napisem "Urząd skarbowy" przy drzwiach. A na przykład Służba Celna swój własny znaczek już miała. Dlatego tworzenie nowych, pasujących do znaczka resortu finansów, wydaje się zbędną ekstrawagancją.

Przeznaczanie jakichkolwiek, nawet niewielkich, budżetowych pieniędzy na identyfikację wizualną, zwłaszcza w czasie powszechnych budżetowych oszczędności, po prostu razi. A tłumaczenia, że nowe logo poprawi jakość obsługi podatników, brzmią po prostu śmiesznie.