Trudne negocjacje dotyczące zapisów projektu unijnej konstytucji w Brukseli. Polska twardo stoi przy swoim stanowisku dotyczącym głosowania w Radzie Unii Europejskiej. Zapisy zawarte w Traktacie z Nicei dają nam prawie takie same prawa i wpływy co największym członkom Unii.

Polskie żądania nie zostały uwzględnione, natomiast nasza delegacja chwali się, że zyskała nowych sojuszników w walce o zachowanie korzystnych zapisów z Nicei. Wywoływało to jednak uśmiechy, ponieważ naszymi nowymi sprzymierzeńcami są malutkie Estonie i Malta, dla których i tak najważniejszą sprawą jest posiadanie komisarza. Gdy tylko ich żądania zostaną spełnione, zostawia nas na lodzie.

Bardziej elastyczni byli Hiszpanie. Premier Jose Maria Aznar powiedział, że Nicea nie jest Biblią, podczas gdy u nas ciągle powtarza się hasło „Nicea albo śmierć”. Polskie stanowisko uznano więc za dosyć agresywne. Nie ze względu na obronę interesów – bo w Unii każdy broni swoich interesów – ale ze względu na styl i zamykanie się na jakikolwiek kompromis. Unia Europejska to właśnie sztuka kompromisów, trzeba w czymś ustąpić, by zyskać coś innego. Polsce grozi, że swoim uporem wywalczy niewiele.

22:55