W ostatnich 2 latach wirus siał grozę w Nowym Jorku i New Jersey, teraz przeniósł się na Florydę. Od 1999 roku w USA zanotowano 9 przypadków śmierci spowodowanej atakiem wirusa Zachodniego Nilu.

Przez wiele miesięcy w jednym ze szpitali pod Nowym Jorkiem leżała też Polka sparaliżowana od ukąszenia komara i zarażona złowrogim wirusem. W tym tygodniu pierwszy przypadek ataku wirusa zanotowano na Florydzie. Stanowe władze zdrowotne potwierdziły, że jest to choroba wywołana wirusem Zachodniego Nilu. 73-letni pacjent leży w szpitalu w stanie krytycznym. Najnowsze wydanie magazynu naukowego „New Scientist” wskazuje, że wilgotne lata i łagodne zimy na Florydzie to doskonałe warunki dla starszych osób, ale również dla komarów, które przenoszą chorobę. „To potencjalna śmiertelna kombinacja.” - dodają naukowcy. Grupę największego ryzyka stanowią bowiem ludzie starsi, a także osoby z osłabionym systemem immunologicznym. Objawy zarażenia to m.in. wysoka gorączka, bóle głowy i ciała, osłabienie mięśni i utrata przytomności. W skrajnych przypadkach wirus powoduje opuchnięcie lub zapalenie mózgu i w konsekwencji śmierć.

Wirus Zachodniego Nilu dotarł do USA przez Nowy Jork. Przypuszcza się, że mógł być przeniesiony przez zarażonego ptaka lub człowieka, który przyleciał z Afryki, południowo - zachodniej Azji, lub Bliskiego Wschodu. Nazwa wirusa pochodzi z regionu w Ugandzie, gdzie po raz pierwszy w 1937 roku wirus został wyodrębniony.

10:40