Znany portal internetowy Allegro mógł łamać prawo antymonopolowe, działając w ten sposób na szkodę sprzedawców i klientów - tak twierdzi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i wszczyna przeciwko Allegro postępowanie. Najpopularniejszemu w Polsce internetowemu serwisowi zakupowemu i aukcyjnemu grozi gigantyczna kara.

Allegro to serwis aukcyjny, ale także zwykła platforma sprzedażowa: za jej pośrednictwem różne sklepy oferują swoje towary. Własny sklep ma tam również Allegro.

Zarzut UOKiK dotyczy wykorzystywania przez portal silnej pozycji.

"Naszym zdaniem Allegro wykorzystywało zbierane przez siebie informacje - w tym algorytm trafności - do faworyzowania swojego sklepu" - mówi prezes UOKiK Marek Niechciał.

"Jeśli (Allegro) ma wiedzę, której inni nie mają, i potrafi ją wykorzystać, to jest w lepszej sytuacji konkurencyjnej niż inni sprzedawcy. A ma do niej dostęp, bo jest organizatorem tego rynku" - wyjaśniał.

Zarzuty UOKiK dotyczą m.in. wykorzystywania informacji nt. funkcjonowania platformy - w tym dotyczących wspomnianego algorytmu trafności - niedostępnych dla innych sprzedawców do lepszego pozycjonowania i wyświetlania własnych ofert w wynikach wyszukiwania według kryterium trafności.

Ponadto - według UOKiK - niektóre funkcje sprzedażowe i promocyjne, np. banery, były dostępne tylko dla oficjalnego sklepu Allegro, a dla innych sprzedawców nie.

W efekcie klienci mogli - według Urzędu - rzadziej wybierać produkty niezależnych sprzedawców niż oferty własne Allegro.

Na takich działaniach traciliby zarówno klienci, płacący za zakupy drożej, jak i handlowcy.

Przedstawiciele UOKiK poinformowali, że w tej sprawie wpływały do Urzędu liczne skargi, a wszczęcie trzy dni temu postępowania przeciw Allegro poprzedziło postępowanie wyjaśniające. UOKiK - jak przekazano - przeprowadził już przeszukanie w siedzibie firmy.

Allegro odrzuca zarzuty

Przedstawiciele Allegro zaprzeczają zarzutom Urzędu. Jak przekonywał rzecznik firmy Paweł Klimiuk, na platformie prowadzi działalność 140 tysięcy firm, a Oficjalny Sklep Allegro, który wystartował w 2016 roku, jest tylko jednym z nich i jego obroty nie sięgają 1 procenta obrotów na platformie.

"Trudno się zgodzić, że ten 1-procentowy udział jest w jakiś sposób zaburzający konkurencję. Klienci mają szereg narzędzi, które umożliwiają dowolne przeglądanie ofert. Tak samo sprzedawcy mają bardzo dużo różnych narzędzi, które umożliwiają im konkurowanie między sobą o uwagę klientów. Będziemy w ramach tego postępowania starali się przekonać Urząd do słuszności naszej opinii" - powiedział Klimiuk dziennikarzom.

Postępowanie może potrwać

Sprawa uważana jest precedensową, więc postępowanie może trwać dosyć długo i nie wiadomo jeszcze, kiedy UOKiK wyda decyzję.

Maksymalna kara, jaka grozi Allegro, to 10 procent rocznych obrotów.