Amerykańskie media donoszą, że Stany Zjedonoczone zdobyły już 8 głosów popierających projekt nowej rezolucji ws. Iraku, przygotowany przez USA, Wielką Brytanie i Hiszpanię. Teraz USA mają przekonywać do swoich planów Chile i Meksyk.

Gwinea, Angola i Kamerun dały dość niespodziewanie do zrozumienia, że poprą rezolucję w obecnym kształcie. Podobne sygnały daje także Pakistan. To dałoby w sumie już 8 głosów „za” (prócz USA, Wilekiej Brytanii, i Hiszpanii, rezolucję popiera również Bułgaria), więc do przegłosowania rezolucji potrzebny jest jeszcze co najmniej jeden, a najlepiej dwa głosy.

Jak się wydaje jest tu jeszcze pole do negocjacji i przekonania niezdecydowanych. W przypadku Chile rozmowy dotyczyć zapewne będą porozumień handlowych, a w przypadku Meksyku – trudnego i drażliwego tematu praw imigracyjnych. Wydaje się jednak, że w przypadku obu państw, Waszyngton ma w ręku wszystkie potrzebne karty.

Poparcie 9, czy nawet 10 krajów nie zapewni oczywiście przyjęcia rezolucji w wypadku francuskiego weta. Jednak zdaniem Waszyngtonu przegłosowanie rezolucji, przy wstrzymaniu się Rosji i Chin od głosu, zapewni Stanom Zjednoczonym moralne zwycięstwo w Radzie Bezpieczeństwa. To z kolei zapewne zostałoby przekute na wojskowe zwycięstwa na irackich frontach.

Pojawiają się jednak sugestie, że zamiast głosowania nad nową rezolucją, stronnictwo prowojenne może zaproponować, by Rada zadecydowała czy Irak spełnia wymogi rezolucji numer 1441, czy też nie. Ewentualne „nie” mogłoby być potraktowane jako sygnał do rozpoczęcia wojny.

Foto: www.un.org

05:10