Prawo do wcześniejszych emerytur będą mieli nie tylko górnicy, hutnicy i nauczyciele, ale także leśnicy, przedszkolanki, kierowcy, stewardesy, zapowiada "Gazeta Wyborcza". To będzie nas kosztować do 2030 r. 100 mld zł - mówią przedstawiciele resortu pracy.

Właśnie swoją pracę zakończył zespół ekspertów ds. medycyny i bezpieczeństwa pracy, który miał określić, kto ma prawo do emerytalnych przywilejów. Za tydzień raport trafi pod obrady Komisji Trójstronnej. Później rząd ma przygotować na jego podstawie projekt ustawy o emeryturach pomostowych.

Eksperci z opracowali definicję "pracy w szczególnych warunkach". Będzie za nią uznawana praca m.in. "w warunkach determinowanych siłami natury" (pod wodą, w powietrzu, pod ziemią). Oznacza to, że na wcześniejszą emeryturę będą mogli przejść górnicy, ale też leśnicy, a także stewardesy. Prawa do wcześniejszej emerytury nie stracą też hutnicy.

Przywileje będą też przysługiwać osobom pracującym w "szczególnym charakterze". Komisja uznała, że są to prace wymagające szczególnej sprawności psychofizycznej, której obniżenie utrudnia jeszcze przed osiągnięciem wieku emerytalnego wykonywanie tej pracy w sposób nie zagrażający bezpieczeństwu własnemu lub innych osób. W tej definicji mieszczą się wszyscy nauczyciele, kierowcy, ale też przedszkolanki.