Belgijskie media skarżą się na Polaków, którzy zbierają w lasach… grzyby. Okazuje się bowiem, że w regionie Brukseli i we Flandrii obowiązuje całkowity zakaz grzybobrania. Można za to dostać nawet mandat. Sami Belgowie po grzyby idą... do sklepu.

W Belgii lasów jest mało. Belgowie obawiają się, że masowe zbieranie grzybów mogłoby zniszczyć równowagę fauny i flory. To problem, który traktujemy poważnie - mówi dziennikarce RMF FM Stefaan Weisenbergh, leśniczy z Foret de Soignes.

Za grzybobranie w regionie brukselskim można dostać mandat w wysokości od 60 do 600 euro. Jednak Polacy, których w lesie spotkała nasza dziennikarka, o tym nie wiedzą.

Dlaczego nie wolno? - dziwi się jedna z Polek. Tutaj nie wolno - przyznaje inna z pań - ale Polacy i tak przekazują sobie miejsca, w których są grzyby i przychodzą pozbierać.

Stefan Weisenbergh mowi, że zbieranie grzybów to kwestia różnicy kulturowej. W kuchni środkowo i wschodnioeuropejskiej grzyby to częstsza potrawa, niż u nas - mówi.

Według leśniczego, nieproszeni grzybiarze to nie tylko Polacy, to także Rumunii, Czesi i Słowacy. Gdy grzyby zbiera rodzina, to leśniczy ich tylko upomina, wyjaśnia belgijskie przepisy i niszczy zbiory. Maksymalny mandat dostaje się za recydywę. Surowo karane jest także grzybobranie na większą skalę, np. na handel.

Belgowie nie zbierają grzybów w lasach, kupują wyłącznie w sklepach. Grzyby można zbierać wyłącznie w Walonii (np. w Ardenach), ale także jedynie w niewielkich ilościach.