Ujawnienie informacji o wiedeńskim spotkaniu Ałganow-Kulczyk nie jest przypadkowe - uważa gość RMF prof. Jadwiga Staniszkis. To rosyjski sygnał "dla tych, którzy wiedzą" - polityków lub ludzi z ich otoczenia - że gra jest ostra.

Tomasz Skory: Pani twierdzi, że wątek spotkania Ałganow-Kulczyk to jest tylko pobocze sprawy Orlenu, wcale nie najważniejsze. Co jest w takim razie ważne wg pani?

Jadwiga Staniszkis: Podstawowa sprawa to porównanie obu tych kontraktów – czego komisja ciągle nie zrobiła; nie uzyskała tych dokumentów. Zobaczenie, czy chodziło tylko o prowizję dla innego układu politycznego czy także fakt, że pozostało J&S, nie oznacza, że to jest ten sam kontrakt; bo jest inna struktura dostawców...

Tomasz Skory: Po prostu udział J&S zmalał.

Jadwiga Staniszkis: Ale J&S jest po prostu dostawcą. Chodzi o to, że być może pojawiły się nowe źródła, nowy sposób dostarczania tej ropy, m.in. przez Naftoport – rozmowa Kulczyk-Ałganow dotyczyła również tego: kto ma Rafinerię Gdańską, ma udziały w tym Naftoporcie. I myślę, że w tej chwili dokonuje się przegrupowanie w układzie szerszym dotyczącym interesów rosyjskich i dotyczących - z drugiej strony – bezpośrednich ekonomicznych interesów wysokich polityków, którzy sami są oligarchami. I wszedł nowy element w tej dyskusji wokół spotkania Ałganow-Kulczyk pojawiła się nowa informacja Ałganow – kolega Putina, z kursów KGB.

Tomasz Skory: A jakie to ma znaczenie dla Polaków?

Jadwiga Staniszkis: To znaczenie warto wyjaśnić, bo być może to jest szantaż rosyjski, że dalszą informacją będzie: kto z naszych polityków lub ludzi z ich otoczenia przeszedł przez takie kursy. To wszystko jest z jednej strony element odwracania uwagi, z drugiej strony – dla tych, którzy wiedzą - a jest to ten wewnętrzny przegrupowujący się układ – sygnał, że gra jest bardzo ostra. I wydaje mi się, że to zwiększy te ustępstwa np. w wymiarze instytucjonalnym. Jak np. ze strony naszych polityków - jak np. przekształcenie nieruchomości przedstawicielstw handlowych w sytuacje statusu dyplomatycznego.

Tomasz Skory: Ale tak było w czasach komunizmu.

Jadwiga Staniszkis: No tak, ale w tej chwili to jest negocjowane na nowo i to jest jedna z tych rzeczy.

Tomasz Skory: To wynika z tego, że Polska nie dość, że utraciła udziały czy decydującą rolę w Naftoporcie, który jest jedynym sposobem ...

Jadwiga Staniszkis: Jeszcze nie utraciła...

Tomasz Skory:...sposobem na uniknięcie zależności od rosyjskich dostaw ropy, to jeszcze na dodatek jest gotowa wyzbyć się, doprowadzić do tego, że rosyjskie placówki handlowe staną się eksterytorialne.

Jadwiga Staniszkis: To jest jeden z elementów tej gry. To jest hipoteza, nie wiem, ale wydaje mi się, że gdyby porównano te kontrakty i okazało się, że tam są prywatne interesy polskich polityków albo ludzi z ich otoczenia, którzy są bezpośrednio zaangażowani ekonomicznie w te dostawy, którzy w związku z tym chcą, aby ich źródła brały stały udział w dostawach do Polski w zamian za to – za to odstąpienie Rosjan części tej puli – rzucają coś, czym dysponują politycznie, tzn. decyzje dotyczące m.in. tych nieruchomości, ale także jest tam wiele innych i cena tego, ile muszą rzucić jest podbijana m.in. szantażem, że właśnie Ałganow, kolega Putina, być może ktoś X, Y także był na tych kursach. I ci ludzie są w tej chwili w bladym strachu. I to pokazuje, że ten układ się przegrupowuje. Ale komisja, która zajmuje się billingami, zajmuje się właściwie rzeczami, których dowiaduje się z prasy, oczywiście ślizga się tylko po powierzchni. I dla mnie najbardziej deprymujące z tego wszystkiego, jest, że Sejm, który jest w sumie autonomiczny u nas, nie jest w stanie skontrolować władzy wykonawczej.

Tomasz Skory: Pani profesor, ale Sejm jest w stanie doprowadzić do dość poważnego przesilenia. Już w tej chwili nasilanie się paniki w tych środowiskach, o których pani mówi, zapewne jest wywołane tym, że komisja i Sejm nawet idą coraz dalej w domaganiu się informacji na temat tych interesów.

Jadwiga Staniszkis: Nie wiadomo, czy te informacje dostaną i może tu wystąpić taki efekt, że w jakimś miejscu, w jakimś momencie tzw. społeczeństwo uzna, że jest to namolnie antyprezydenckie i w jakimś stopniu nastąpi odbicie. Pamiętajmy, że ci ludzie, nie umieją rządzić - ja myślę i o układzie prezydenckim i o rządowym – to jest utrzymywanie takiej kruchej równowagi, ale są dobrzy wokół takich aparatczykowskich, cynicznych takich z typu organizacji młodzieżowych, w grach public relations. I nawet są graczami ryzykują. Jeszcze zaatakujemy. A ludzie nie lubią agresji.

Tomasz Skory: Ale nawet to public relations będzie ich skłaniało, aby się przeciwstawić tym interesom rosyjskim.

Jadwiga Staniszkis: Nie oni wiedzą, że Rosjanie nigdy ich do końca nie spalą. Pamiętajmy, że to powoduje tylko zwieranie szeregów. Pamiętajmy, jak na początku wyglądało między układem prezydenckim-Kaczmarkiem, a ostatnio przecież laptop Kaczmarkowi ukradziono, kiedy odwiedzał przyjaciela Kratiuka – przyjaciela z kolei tamtego układu.

Tomasz Skory: Parę miesięcy temu nie do pomyślenia.

Jadwiga Staniszkis: Nie do pomyślenia. To powoduje zwieranie szeregów, ustępstwa. Być może gra prowadzona jest – moim zdaniem jest to gra litewska – nie tylko w sensie mieszania wpływów przedsiębiorców i układów ekonomicznych rosyjskich w naszą politykę, ale także to drugie stadium – człowiek głęboko związany z układem rosyjskim - być może jako przyszły kandydat na prezydenta.