Za tydzień poznamy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie dotyczącej go ustawy, uchwalonej przez Sejm w lipcu. Byłaby naiwnością wiara, że rząd, który od marca blokuje publikowanie jakichkolwiek wyroków TK, ten akurat wyrok ogłosi. Warto jednak mieć świadomość, że przynajmniej w sprawie składu Trybunału wyrok może być klęską PiS na długie lata.

Za tydzień poznamy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie dotyczącej go ustawy, uchwalonej przez Sejm w lipcu. Byłaby naiwnością wiara, że rząd, który od marca blokuje publikowanie jakichkolwiek wyroków TK, ten akurat wyrok ogłosi. Warto jednak mieć świadomość, że przynajmniej w sprawie składu Trybunału wyrok może być klęską PiS na długie lata.
Duża sala rozpraw w Trybunale Konstytucyjnym / Tomasz Gzell /PAP

Chodzi o rozstrzygnięcie kwestii ślubowania, jakie według dotychczasowych przepisów mają przed prezydentem składać osoby wybrane na sędziów Trybunału. Niezależnie od tego, że do TK już w kwietniu trafił wniosek o stwierdzenie ich niekonstytucyjności - choć to dyskusyjne, co najmniej pozwalają prezydentowi na faktyczne blokowanie objęcia urzędów przez sędziów wybranych przez poprzednią kadencję Sejmu - kwestia ta została powtórzona we wniosku, jaki za tydzień będzie rozpatrywał Trybunał. Motywem tej części skargi jest fakt, że według konstytucji wyboru sędziów TK dokonuje Sejm, a rola prezydenta sprowadzona jest nie do roli decydującego o przyjęciu przez nich obowiązków, a jedynie osoby ceremonialnie przyjmującej ślubowanie.
 

Kto do Trybunału

Gdyby Trybunał podzielił tę opinię i wsparł to wyrokiem, otworzyłoby to drogę do obsadzenia trzech stanowisk sędziów przez osoby, wybrane w październiku. Jeżeli Trybunał uzna, że obowiązek ślubowania wobec prezydenta nie istnieje, to prezes Rzepliński będzie mógł dopuścić trzech legalnie wybranych sędziów do orzekania - opisuje konsekwencje prawne takiego rozstrzygnięcia konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. W efekcie czekający na objęcie urzędów sędziowie, wybrani przez obecny Sejm, nie zaczną urzędowania mimo przyjęcia od nich niepotrzebnego ślubowania przez prezydenta.

Skutki prawne

To sprawi, że to, czy rząd wyrok opublikuje czy nie - nie będzie miało istotnego znaczenia. Trybunał będzie już pracował w pełnym składzie, trudno więc będzie uzasadnić działania prawne wokół niego jakąś pilną potrzebą rozstrzygania o uzupełnianiu jego składu. W pełnym składzie i mając jasny stan prawny Trybunał będzie mógł bez istotnych przeszkód przystąpić do pracy, co zapewne gwałtownie spiętrzy kolejkę czekających na opublikowanie wyroków, a odpowiedzialność za niewprowadzanie ich do obrotu prawnego jednoznacznie spadnie na rząd.

Skutki polityczne

Obecna większość w efekcie nadal będzie miała w Trybunale tylko trójkę sędziów. Spodziewane zakwestionowanie przez Trybunał przepisów nowej ustawy sprawi, że nie zmienią się przepisy, dotyczące mianowania prezesa Trybunału. Także więc podczas grudniowego wyboru następcy prezesa Rzeplińskiego (który kończy wtedy swoją kadencję) Trybunał zastosuje wcześniejsze przepisy i przedstawi prezydentowi do wyboru trzy kandydatury, wybrane przez Zgromadzenie Ogólne sędziów TK. Troje sędziów, wybranych głosami PiS przez zwykłą arytmetykę nie zdoła przeforsować swojej kandydatury. W efekcie obecna sejmowa większość straci wpływ na działania Trybunału na kilka najbliższych lat.

Po wielu miesiącach burzy i chaosu Trybunał będzie więc miał skład taki, jaki mieć powinien i jaki by miał, gdyby całego sporu nie było. Będzie działał, a niepublikowanie jego wyroków (już dziś na ogłoszenie czekają 22 orzeczenia) będzie stale rosnącym i trudnym do wyjaśnienia obciążeniem dla rządzących.

(abs)