Ostatnie poczynania Andrzeja Dudy trudno uznać za pasmo sukcesów. Kilka akcji toczących się równolegle z głównym nurtem wydarzeń dało w budowie autorytetu prezydenta efekty mizerne. Szczęściem dla Andrzeja Dudy chodzi o sprawy drobne, zauważalne dla niewielu.

Wnioski do Trybunału 

Niespecjalnie się z tym afiszując, choć oficjalnie prezydent zapowiedział pod koniec stycznia kierowanie do TK wszystkich ustaw, uchwalonych przez Sejm bez udziału Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Jak zapowiedział tak też zrobił - do Trybunału trafiło już 5 wniosków, które są jednak niemal jednakowe - poza ustawą o szkolnictwie wyższym, w której pojawił się dodatkowy motyw zbyt krótkiego vacatio legis, treść pozostałych wniosków jest niemal identyczna. Ta sama jest podstawa prawna, drobiazgowy opis sytuacji panów Kamińskiego i Wąsika, a nawet poszczególne akapity uzasadnienia. Poszczególne wnioski różnią się jedynie datami uchwalenia i skierowania do TK, numerami druków, których dotyczą i oczywiście nazw ustaw. 

Straszaki bez większego znaczenia 

Jedną z ostatnich wysłanych do Trybunału jest ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy, której uznania za niezgodną z konstytucją prezydent domaga się tak samo, jak w wypadku pozostałych.

Na szczęście Andrzej Duda wysyła ustawy do TK w trybie następczym, a więc po podpisaniu. To jednak z pewnością nie podnosi rangi tego, co robi prezydent, pracowicie wpisując do opracowanego na 27 stron tekstu wzorca za każdym razem inne dane. 

Nie podnosi jej także sposób traktowania produkowanych taśmowo jednobrzmiących wniosków przez Trybunał. Mimo że akcja prezydenta trwa od kilku tygodni, w Trybunale nie tylko nie wyznaczono żadnych terminów na ich rozpatrzenie, ale nawet nie wydano polecenia umieszczenia ich w rubryce "sprawy w Trybunale". W obecnym TK być może niczym się w ten sposób prezydenckich wniosków nie wyróżnia, ale postronny obserwator może odnieść wrażenie, że nikt się też nimi przesadnie nie przejmuje. 

Akcję trudno zatem uznać za udaną. 

Obrona mandatów Kamińskiego i Wąsika 

Temu celowi miało być podporządkowane kierowanie do TK wszystkich ustaw uchwalonych bez ich udziału. Ponieważ nie dało to efektów, a ruszyła procedura obsady mandatu, który stracił Mariusz Kamiński, prezydent mógł ten cel realizować po prostu spotykając się z mającą prawo do jego objęcia Moniką Pawłowską. Sam zresztą wspominał w jednym z wywiadów, że gdyby pytała go o zdanie, radziłby jej wstrzymanie się z tym do wyjaśnienia sprawy. Monika Pawłowska chciała się więc z prezydentem spotkać, do rozmowy jednak nie doszło. 

Umiejętne rozegranie 

W efekcie Monika Pawłowska zapewne złoży na najbliższym posiedzeniu Sejmu ślubowanie poselskie. Tym samym Andrzej Duda będzie mógł jako nieskuteczny skreślić kolejny ze sposobów wspierania Mariusza Kamińskiego. 

Albo uzupełnić kolejne wysyłane do TK wnioski o dodatkowy argument - przyjmowanie ustaw nie tylko bez udziału osób uprawnionych, ale też z udziałem nieuprawnionych... 

Zaprzysiężenie nowej PKW 

Przez kilka tygodni prezydent blokował przyjęcie ślubowania od wybranych przez Sejm jeszcze w grudniu nowych członków Państwowej Komisji Wyborczej. Pojawiły się przy tym zastrzeżenia do braku wśród nich kandydata, przedstawionego przez klub parlamentarny Konfederacji. Prezydent prosił o marszałka Sejmu o wyjaśnienia, zdawałoby się obowiązująca interpretacja prawa mówiła, że kadencja poprzednich członków PKW upływa w określonym dniu, 12 marca, zatem dopiero wtedy można zaprzysiąc nowych... i nagle wątpliwości zanikły, a prezydent zaprosił wybrańców Sejmu do złożenia ślubowania nie na 12 marca, ale na jutro na 14:00. 

Właściwie po co to było? 

Zwłoka potrzebna była umiarkowanie, PKW już od kilku tygodni realizuje kolejne czynności wyborcze związane z najtrudniejszym dla aparatu wyborczego głosowaniem w wyborach do samorządów kilku szczebli. Zmiana składu komisji w ich trakcie także niespecjalnie pomaga, a prezydent nie miał możliwości nieodebrania ślubowania. 

Całe jego działanie więc ani nie dało efektu przydatnego merytorycznie przy procesie wyborczym, ani politycznie na jakimkolwiek polu - poza oczywiście wycofaniem się z kroków podjętych z powodów nieznanych i zamiarem niejasnym, za to także nieskutecznie. 

Podobnie nieskuteczne okazały się działania na "odcinku trybunalskim" i przy wspieraniu uznawanych przez prezydenta za posłów panów Kamińskiego i Wąsika.

Na pytanie, po co to prezydentowi było - odpowiedzi nie znam. 

Ale jestem jej ciekaw.