Partia rządząca podejmuje próbę odwrócenia trendu w oczach opinii publicznej i jest to pierwszy, ale niewystarczający krok - tak Dariusz Szymczycha, prezydencki minister, tłumaczy nieoczekiwaną zmianę na szczytach SLD.

Tomasz Skory: Znów Leszek Miller uprzedził prezydenta?

Dariusz Szymczycha: W jakiej sprawie?

Tomasz Skory: Ta szorstka przyjaźń parokrotnie dawała się poznać. Rozumiem, że dzisiejsze spotkanie prezydium klubu SLD miało dotyczyć tego, co właśnie się wczoraj stało.

Dariusz Szymczycha: Prezydium klubu umówiło się z panem prezydentem na spotkanie ponad tydzień temu. Spotkanie jest dziś o 10. Chcę pana redaktora i słuchaczy uspokoić: pan prezydent jest w stałym kontakcie z panem premierem i wiem, że rozmawiali ze sobą przed poniedziałkiem.

Tomasz Skory: Rozmawiali ze sobą przed poniedziałkiem, tymczasem Bronisław 07 Cieślak, rzecznik klubu SLD mówi, że to spotkanie wynika z zakłopotania prezydenta o kondycję SLD, klubu. To zakłopotanie ciągle jest aktualne?

Dariusz Szymczycha: Tak, ponieważ jest to partia rządząca. Pan prezydent chciałby, by efekty rządzenia w Polsce były jak najlepsze, niezależnie od tego, kto rządzi. W tym przypadku dochodzi taki czynnik sentymentalny – prezydent czuje się, jest przecież współtwórcą nowej polskiej lewicy po '89 roku. Wielu z tych ludzi zna, jest to jego środowisko polityczne, z którego wyrasta, dlatego to spotkanie się odbywa. Natomiast gdyby była inna partia rządząca, inny klub parlamentarny, to prezydent też by się tym zajmował, bo uważa, że jakość rządzenia w Polsce musi być jak najlepsza.

Tomasz Skory: Tylko bez wzruszenia by się zajmował...

Dariusz Szymczycha: Może z mniejszym wzruszeniem.

Tomasz Skory: Pan się orientuje, co to za niestandardowa sytuacja kazała Leszkowi Millerowi zrezygnować z szefowania SLD i poświęcić się kierowaniu rządem?

Dariusz Szymczycha: Trzeba pytać pana Leszka Millera. To jest rzeczywiście bardzo trudna decyzja, bo proszę pamiętać, że do tej pory w SLD obowiązywało twierdzenie, że nie ma kierowania rządem z tylnego siedzenia, stąd to łączenie stanowiska szefa partii – szefa rządu. To było takim kluczem politycznym rozdań kadrowych po wygraniu wyborów 3 lata temu.

Tomasz Skory: I żeby było jeszcze ciekawiej, w tej sprawie Leszek Miller zdania nie zmienił.

Dariusz Szymczycha: Nie chciałbym analizować poszczególnych sytuacji. Sytuacja bez wątpienia się zmieniła, bo tendencja badań opinii publicznej dla SLD, dla partii rządzącej jest niepokojąco zła.

Tomasz Skory: Ale premier też się wypiera wpływu tych tendencji.

Dariusz Szymczycha: Proszę pytać premiera. Ja na to wszystko patrzę tak, że partia rządząca podejmuje próbę odwrócenia trendu, sytuacji w oczach opinii publicznej i jest to pierwszy, ale niewystarczający krok. Na te złe opinie nie złożyła się tylko ocena Leszka Millera, demonizujemy tego polityka. Na tę opinię złożyła się postawa wielu tysięcy ludzi. Nie jest tak, że w województwach, w gminach, w powiatach nasi współobywatele spotykają się z samymi praworządnymi, miłymi, rozsądnymi działaczami partii rządzącej. Bardzo często się spotykają z różnymi ludźmi, to wpływa też na opinię o partii.

Tomasz Skory: Jak pan ocenia wiarygodność tłumaczenia kroku, jaki podjął premier, tą niestandardową sytuacją, skoro szczyt UE, pobyt w szpitalu. To co? To był standard, ale badania opinii...

Dariusz Szymczycha: Wie pan, ja nie jestem językoznawcą. Proszę o konkretne pytanie.

Tomasz Skory: To, kto powinien być szefem SLD – według pana? Proszę opisać charakterystykę, niekoniecznie nazwiskiem.